Dot.: Relacje z rodzicami.
Ja mam z rodzicami bardzo bliskie relacje, właściwie codziennie rozmawiamy, godzinę, półtorej - gdy jestem w domu, to na pewno dłużej. W sumie przed moim wyjazdem na studia plan dnia był taki, że wracałam do szkoły, zwykle krótko przed albo krótko po wracała też moja mama i gadałyśmy nawet ze dwie godziny, co nam tam się zdarzyło. Tata wie o mnie pewnie mniej, ale odkąd wyjechałam na studia, a studiuję to samo, co on skończył, to też staliśmy się bardziej bliscy. Nie znaczy to, że jest idealnie, bo np. moja mama faworyzuje mojego starszego brata, na którego złego słowa nie da powiedzieć, ponadto jest mocno uprzedzona do mojego TŻ. Tata z kolei lubuje się w takich typowych trollowatych żarcikach, które mnie doprowadzają do furii. Nigdy nie byłam przez nich ,,karana" (no chyba że brak wieczorynki - dwa razy przez całe dzieciństwo - można uznać za kary), nie dostałam też nigdy nawet klapsa, o innych formach przemocy nie wspominając. Byłam po prostu takim dzieckiem, którego nie trzeba było karać, bo dało się ze mną dość szybko dogadać. Relacje nie mogą być idealne, zawsze coś jest schrzanione (np. przez moich rodziców oboje z bratem mamy problem ze złością, tj. dążymy do tego, by się nie kłócić, nie unosić, schodzić sobie z drogi, a to niekoniecznie jest dobre). Jak tak się zastanawiam, to nie mam do rodziców specjalnego żalu o nic, poza takimi typowymi pierdołami. Wręcz jestem im pod wieloma względami wdzięczna, bo np. normalnie podchodzą do mojej seksualności, gdy miałam anatomiczne problemy ze współżyciem wiedziałam, że mogę z nimi o tym porozmawiać i bez wahania mi pomogli, a sama operacja do najtańszych nie należała. Nie jest tak, że rodzic musi zrezygnować niejako z roli rodzica, żeby wejść w rolę przyjaciela. To, że traktuję ich jak przyjaciół nie znaczy, że nie są dla mnie autorytetami czy że mniej ich szanuję. Nigdy też nie traktowali mnie ex catedra, czyli ,,nie bo nie" ,,zrobisz jak ja mówię", właściwie można powiedzieć, że od dość wczesnego wieku traktowali mnie jako osobę, a nie dziecko, którym trzeba zarządzać.
|