Napisane przez kasienkakl
Witam,
Od pol roku jestem ze starszym ode mnie o 11 lat Szkotem. Mam obecnie 31 lat. Spotkalismy sie na czacie i wszystko potoczylo sie dosc szybko i zamieszkalismy razem w jego mieszkaniu w Glasgow. Jak to zazwyczaj bywa, na poczatku wszystko bylo super. Wypady za miasto, sniadania w lozku itp. Z czasem zauwazylam ze ukochany ma bardzo trudny charakter i byle co potrafi go wyprowadzic z rownowagi. Mamy wlasnego vana i robimy przeprowadzki ( ja dodatkowo pracuje na pelen etat) i on oczekuje, ze nie tylko bede prowadzic rachunkowosc, ale i pomagac mu w przenoszeniu roznych rzeczy, jak zle cos uchwyce, nie mam dosc sily to mi potrafi powiedziec, ze jestem glupia. Dodam, ze nie chodzi tutaj o male rzeczy, ale o lodowko-zamrazarki, pralki, duze kanapy, szafy itp. Wszystko jest zawsze nie tak. Dzwonie do banku, on specjalnie przyslychuje sie rozmowie i zaraz opr ze jestem przez telefon zbyt uprzejma i przez to nic nie potrafie zalatwic. Ostatnio przeprowadzilismy sie do wiekszego mieszkania i przez pierwsze dni bylo beznadziejnie. Wszystko nie tak. Mamy dwa psy i jeden ma -biegunke grozil, ze sie jej pozbedzie. Nie, ze ja sprzedamy, ze sié jej POZBEDZIE. Ja pracuje na pelen etat dojezdzam po 2h dziennie. Kilka dni temu wyslalam mu z pracy smsa-obrazony, ze go nékam i mam przestac do niego pisac bo zablokuje moj numer. Zostawilam telefon w kuchni i ktos do mnie zadzwonil, zniosl mi go do sypialni i powiedzial, ze jak jeszcze raz zostawie telefon, to mi go rozwali. Wszystkie te sytuacje to chwilowe wybuchy. Za 10 minut jest slodki jak miod. Robi mi obiadki, przytula mnie, mowi ze kocha itp. Byly rozmowy juz, nie raz plakalam, a on mi zawsze powtarza, ze chce dla mnie jak najlepiej...Ja tez go kocham.
|