Witam się w nowym wątku.
My w domu od godz 14. Wczoraj nie wyszliśmy,bo Mały miał za niski poziom cukru i musiał być na obserwacji. Na szczęście w kolejnych badaniach już było w normie.
Co do porodu,ja w opisach dobra nie jestem,więc na szybko:
Jadąc do szpitala już zwijałam się z bólu,jak weszlismy to krzyczałam,że chcę ZZO. Połozna,że jasne,nie ma sprawy,tylko musi sprawdzić jak rozwarcie... i mówi,że ZZO nie będzie,bo rozwarcie już jest pełne. Bolało mnie naprawdę mocno,najgorsze te bóle krzyżowe. Najwygodniej było mi na klęcząco i tak rodziłam. Samo parcie to było jakieś 10 minut,więc szybko. Zdziwiłam się wagą malucha,że prawie 4 kg,no i że udało się bez naruszenie krocza. Które wcale nie boli,nic a nic. W ogóle czuję się nieźle,tyle że jestem zmęczona i marzę o tym,żeby się wyspać.
Kacper cudowny,ale ciagle chce być przy cycku,albo chociaż na rękach.
A z pokarmem u mnie na razie bieda,ale liczę że niebawem się rozkręci.
Eryk jak zobaczył Kacperka to piszczał ze szczęścia,a później chciał go nosić i focha walnął,że nie może

Wiki kochana starsza siostra

(...)