Rozstanie, ból, rozpacz...
Właśnie rozstaje się z facetem, co prawda jeszcze się nie wyprowadził, ale decyzja zapadła. Zaczęło się od tego, że zaczęłam rozmowę, iż może powinniśmy coś zrobić z naszym związkiem (w sensie, żeby go naprawić), a on doszedł do wniosku, ze to już nie ma sensu i trzeba się rozstać.
W skrócie - byliśmy razem 7 lat, na początku było super, później coraz gorzej. Prawda jest taka, że ostatnie 2-3 lata to już była taka stagnacja, praktycznie bez seksu, większość czasu spędzaliśmy osobno, ja w jednym pokoju, on w drugim... Okresowo jakieś wspólne wyjście na obiad, do znajomych, do kina czy wspólne wakacje.. Miałam wrażenie, że stajemy się współlokatorami... Dlatego też chciałam coś zmienić, jakoś to naprawić, postarać się wrócić, do tego co było kiedyś... A tu takie coś...
Ciągle płaczę, co z tego, że się oddaliliśmy, ale to jednak strasznie boli... Jestem przerażona, zarówno tym, że jego juz nie będzie, ale również tym, ze zostanę sama w pustym mieszkaniu, boję się samotności...
Prawie nie mam w tym mieście znajomych, głównie spotykaliśmy się z jego znajomymi... Moi znajomi, moja rodzina są 300 km dalej. Boję się, boję się zycia bez niego, boję się samotności, boję się tego, że już do końca życia będę sama, że nic mnie dobrego nie spotka... Mam 28 lat, chciałabym już założyć rodzinę, mieć dzieci...
|