Napisane przez niezbyt_szczesliwy
Eh... Zjedziecie mnie za kolejny wątek typu "mam ileś tam lat i nie miałem dziewczyny". Proszę, nie róbcie tego, przejrzałem wyszukiwarkę, znalazłem na pęczki takich wątków, ale mam wrażenie, że żaden nie odzwierciedla moich problemów, więc założyłem własny.
Mam 24 lata, nie miałem dziewczyny. Nigdy. Jestem prawiczkiem, nie mam pojęcia jakie to uczucie pocałunek, ba nawet nie tuliłem się, nie trzymałem dziewczyny za rękę, nic... Problem też polega na tym, że jestem baaardzo wrażliwy na wdzięki damskie, łatwo ulegam zauroczeniu. W zasadzie na każdym etapie edukacji byłem zafascynowany kimś. Gimnazjum, liceum, licencjat i teraz końcówka magisterki - zawsze była jakaś dziewczyna w grupie która mi się niesamowicie podoba. Teraz też mam taką w grupie.
Znalazłem parę rzeczy, które mnie blokują w kontaktach z płcią piękną:
- nieśmiałość - cóż, zawsze taki byłem, bardzo trudno mi ot tak zagadać do kogoś nieznajomego. Na szczęście wśród znajomych jestem wyluzowany i wygadany.
- rodzice - ojciec zawsze mi powtarza, że kobiety to same problemy i nie warto (hmm... dziwne, skoro całe życie jest z matką). Matka natomiast mówi, że najpierw powinienem skończyć studia, znaleźć dobrą pracę i wtedy jest czas na dziewczyny. Jak kiedyś pojechałem na wakacje w gronie znajomych to cały tydzień przed wyjazdem powtarzali mi "tylko nie rób głupich rzeczy z dziewczynami". Nie wiem, co dokładnie mieli na myśli, ale mówili. Tak więc dziewczyny do domu nie sprowadzę, nawet jak jakimś cudem będę miał.
- stulejka - no cóż, dziewczyny tego nie widzą, ale jakoś podświadomie we mnie siedzi, że nie jestem do końca sprawny jako mężczyzna i że w razie czego nie będę mógł zbytnio się rozebrać.
- wygląd - miałem bardzo duży trądzik, teraz mam resztki, ale mam twarz przerytą bliznami, jakoś mnie to krępuje. Jedyne komplementy jakie dostaję to od koleżanek mojej babci - kobiet po 70tce. Serio, żadna inna nigdy nie pochwaliła mojej urody.
- brak obycia w randkowaniu - całe moje doświadczenie to dwie znajomości. Jedna (w liceum) skończyła się na 8 randkach. W drugiej było lepiej - doszło do 11 randek. Jednak związków z tego nie było.
Eh, mam mimo to wrażenie, że jestem fajnym facetem. Ogólnie jestem towarzyski (wśród znajomych), wychodzę do ludzi. Mam pasje - taniec towarzyski (trenuję już 4 lata, biorę udział w turniejach), bieganie (przebiegłem maraton). Zawsze osiągałem dobre wyniki w nauce, w czerwcu kończę studia i już mam podpisaną umowę na baaardzo dobrze płatną i rozwijającą pracę po ich zakończeniu. Jestem zadbany, regularnie odwiedzam dentystę, dobrego fryzjera, fajnie się ubieram, używam ładnych perfum.
Ogólnie każda sfera mojego życia działa dobrze poza jedną - uczuciową. To powoduje, że nie jestem do końca szczęśliwy.
Dziękuję za przeczytanie i proszę o porady, co mogę zrobić, żeby poprawić swoją sytuację.
|