Ma dziewczyna gust
Haha, też o tym pomyślałam. Oszczędzają na ogrzewaniu, a przecież taki grzejnik ciągnie w cholerę prądu. Zaraz się komuś nie spodoba
Słowo "krzywdzenie" brzmi bardzo dosadnie. Myślę, że nie tyle chodzi tu o krzywdzenie, a pozbawianie pewnego ważnego aspektu dzieciństwa, a w szerszej perspektywie - całego życia. W końcu z żadnym kolegą/koleżanką nie wejdzie się w taką relację jak z bratem/siostrą. Pominę tu ekonomiczne względy i stereotypowe myślenie jedynak - egoista. To rzeczywiście zależy od sposobu wychowania rodziców. Warto jednak pamiętać, że jest morze korzyści wynikających z posiadania rodzeństwa (i dla dzieci i dla rodziców) które z ekonomią nie mają nic wspólnego - pewnie każda z nas mogłaby wymienić całkiem sporo.
Z drugiej strony ludzie decydują się na jedno dziecko z różnych powodów - finanse, zdrowie, chęć samorealizacji... Ja mogę powiedzieć o finansach, bo u mnie jest to pewnego rodzaju przeszkoda. Mamy dochody na poziomie 2500 zł miesięcznie i brak własnego mieszkania. Teraz mieszkamy na 30 metrach. Docelowo chcemy mieć 3 dzieci. Nie twierdzę, że tyle urodzę, bo chciałabym móc realizować się zawodowo, ale nie wykluczamy adopcji. Znam ludzi, którzy przy dochodach trochę wyższych niż nasze i piętrze domu na własność nie decydują się na dziecko, bo twierdzą, że ich nie stać - w porównaniu z nimi musimy wyglądać na naprawdę nieodpowiedzialnych ludzi. Ale mając na uwadze własne doświadczenia życiowe i trochę wiedzy pedagogicznej uważam, że moja córka będzie bardziej szczęśliwa mając rodzeństwo, niż chodząc do prywatnego przedszkola. Ja sama przeszłam przez dość biedne dzieciństwo i nie przeszkadzało mi, że mam jedną lalkę barbie i wspólny pokój z bratem (a potem braćmi). Zawdzięczam to określonemu wychowaniu rodziców, bo nie czułam się gorsza. Potem los się odwrócił i sytuacja finansowa mojej rodziny uległa znacznemu polepszeniu - a jednak do teraz uważam, że wakacje u babci na wsi były fajniejsze niż późniejsze zagraniczne kolonie. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że pieniądze szczęścia nie dają
Podsumowując: ja stawiam na rodzinę, bo uważam, że to najlepsza inwestycja. Ale każda z nas ma inny pomysł na przyszłość i dopiero gdy spotkamy się u schyłku życia okaże się, jakie błędy popełniłyśmy, czego żałujemy a z czego jesteśmy dumne i kto lepiej na czym wyszedł
