Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Fatum nad dziwadłem
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2014-01-29, 19:31   #6
linaya
astro-loszka
 
Avatar linaya
 
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 511
Dot.: Fatum nad dziwadłem

Cytat:
Napisane przez anonimkowa1 Pokaż wiadomość

Moi rodzice
od zawsze są nadopiekuńczy i wymagający, nie biorą pod uwagę mojego zdania, jeśli już uda mi się je wyrazić. Usłyszałam od nich wiele przykrych słów. Zawsze musiałam być najlepsza i robiłam wszystko, żeby tak było - najlepsza średnia w szkole, wygrane w konkursach. Śmieszy mnie to teraz, że tak bardzo się dla nich starałam. Kiedy mama powiedziała, że na lekcjach nie wolno się odzywać pod żadnym pozorem chyba, że nauczycielka pozwoli, tak musiało być. Nie odezwałam się ani słowem. Nie byłam lubiana, klasa uważała mnie za dziwoląga, naśmiewała się ze mnie. Z biegiem lat wiem, że nie powinnam mieć im tego za złe - byłam dziwna. Jestem dziwna. Byłam zestresowana do tego stopnia, że miałam napady lęku.

Miałam dość podobnie jako dziecko i wczesna nastolatka również za sprawą rodziców, a konkretnie mojej mamy. Perfekcjonizm i nadopiekuńczość oraz system nakazowo-rozdzielczy spowodowały, że byłam cichym, nieśmiałym i zamkniętym w sobie dzieckiem. Ciężko mi przychodziło komunikowanie się z innymi dziećmi, bałam się, że zrobię czy powiem coś, co po pierwsze ściągnie na mnie gniew mamy, po drugie, lęk przed tym, jak wypadnę przed innymi, że będa się śmiać, wytykać palcami itp. Lęk i strach, to wciąż odczuwałam, więc świetnie Cię rozumiem

Cytat:
Napisane przez anonimkowa1 Pokaż wiadomość
Kiedy ktoś chce się ze mną umówić - wyczuwam podstęp, kiedy ktoś zagaduje mnie na szkolnym korytarzu czy ulicy - zakładam, że się założył, że szuka powodu do śmiechu, zabawki. Bo przecież to niemożliwe, żeby ktoś mnie gdzieś zaprosił. Nie bezinteresownie. Takie właśnie mam myśli. Często wydaje mi się, że ludzie po prostu mnie wyśmiewają. Może nawet nie chodzi o to, że jestem nikim. Tylko to bez znaczenia czy jestem, czy mnie nie ma.
Też tak miałam jako młodsza nastolatka "końskie" zaloty i zaczepki moich rówieśników, zwłaszcza ze szkoły brałam za próby dokuczenia, zrobienie głupiego psikusa, okazji do wyśmiania itp.

Co mi pomogło? Kilka rzeczy. Wyjazdy (kilka razy w roku) do rodziny do innego regionu, gdzie pozbawiona kurateli mamy żyłam innym życiem - byli ludzie, którzy mnie lubili i akceptowali, w tym chłopcy, którzy się mną interesowali i ani przez głowę mi nie przeszło "o, pewnie się chcą ze mnie ponabijać". Poza tym zmiany w towarzystwie, w klasie - moja ówczesna przyjaciółka wyprowadziła się do innego miasta, a ja przylgnęłam do zupełnie innej paczki. Potem studia, No i nieustanna praca nad sobą, która trwa do dziś. Z dawnej nieśmiałości został mi głównie lęk przed wystąpieniami publicznymi, niepewność w pewnych sytuacjach.

Żałuję, że tak późno wyprowadziłam się z domu, od rodziców. Nastąpiło to dopiero za sprawą poznania mojego TŻ, już po studiach. Dziś wiem, że powinnam pójść na studia do innego miasta i dużo wcześniej się wyprowadzić.
Żałuję też, że nie skorzystałam wcześniej z pomocy psychoterapeuty - zrobiłam to stosunkowo niedawno i bardzo to zmieniło mój punkt widzenia oraz spojrzenie na dzieciństwo i rodziców. Więc "terapeutyzowałam" się sama

Autorko, pomyśl o terapii. I skorzystaj z pierwszej nadarzającej się okazji (koniec liceum, pójście na studia?), by się wyprowadzić z domu. A do tej pory postaraj się pokochać, a przynajmniej polubić siebie. Poszukaj ludzi podobnych do siebie, zaprzyjaźnij się z kimś - może z innym "dziwadłem"? Spróbuj odezwać się pierwsza do kogoś, dla kogo jest to jeszcze trudniejsze niż dla Ciebie. Znajdź sobie jakąś dziedzinę, w której jesteś dobra i zrób z tego swój atut. I przestań się bać
__________________
Kpię i o drogę nie pytam.
linaya jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując