W ostatnim czasie miałam ochotę poradzić się Was apropo sytuacji z moją mamą, o którą się martwię, głównie z powodów finansowych, choć zdrowotnych również. Zacznę od opisu problemu mamy, potem przejdę do dalszych.
Mama ma wykształcenie zawodowe rolnicze, pochodzi ze wsi. Ma na siebie przepisane kilka hektarów ziemi, którą oddaje w dzierżawie i z tych pieniędzy opłaca KRUS, liczy na emeryturę z KRUS-u. Mieszkamy w innym województwie, w dużym mieście. I odkąd tu mieszkamy, odkąd ja się urodziłam to nigdy nie pracowała w żadnym zawodzie, mówi że może tylko na 'czarno' gdyż jest ten KRUS.
Na pracę 'na czarno' ja zaczęłam mamę namawiać jakieś 2 lata temu dopiero, gdy spojrzałam na tą sytuację trzeźwym okiem, że mama też mogłaby jakoś zarabiać chociaż na siebie, bo tata pracuje ciężko fizycznie, nie skończył studiów, zarabia małe pieniądzie, i tak raczej było od zawsze. Nigdy nam się nie przelewało. Ale moja mama średnio się do tego garnie, wybrzydza z ofert pracy, za to dogaduje mi gdy zbyt często się myję że woda dużo kosztuje, lub mówi że mogłabym się dokładać do czynszu, jakąś ją sfinansować czasem

itp.
Ja studiuję dziennie, jestem na 3 roku i wybieram się jeszcze na mgr, a może i dalej. Moje studia są dość absorbujące, mimo to staram się dorabiać sobie za pomocą pracy intelektualnej: korepetycje, różne zlecenia na napisanie czegoś itp. Bywało z tym różnie ale potrafiłam mieć z tego niezły zysk. W ostatnim czasie nie układało mi się, nie miałam zleceń, potem na początku grudnia zachorowałam na zapalenie płuc. Chorowałam tak półtora miesiąca bo lekarz ogólny nie rozpoznał choroby, a mamie było szkoda dać na lekarza prywatnego (mamy zaprzyjaźnioną panią doktor która bierze za wizytę 20 zł). Po jakimś miesiącu chorowania zrobiło się ze mną tak źle, że potrzebowałam nagłej pomocy, chyba było zagrożenie życia. Na leki i lekarzy poszło wtedy dużo pieniędzy, do teraz wracam do zdrowia. Na szczęście sesję zdałam pomyślnie i powoli znowu rozglądam się za zleceniami.
Wiem o tym, że miejscami to co napisałam wygląda tragikomicznie.
Dodam może, że mama ma problem z żyłami w nogach, tzn ma żylaki i zapalenie żył, a może to to samo? Chyba też dlatego nie chce jej się pójść do pracy zbytnio bo uważa na swoje zdrowie. Ale czy nie da się tego jakoś wyleczyć? Albo chociaż załatwić sobie renty na to, pomimo KRUS-u?
Aha, jeszcze jedno. Właśnie ostatnio pojawił się kolejny problem. Tata może stracić pracę, dowiemy się tego za miesiąc. To był już ostateczny impuls, który skłania mnie do szukania ratunku dla swoich rodziców, bo o siebie się tak bardzo na razie nie martwię. Mam chłopaka z którym planuję przyszłość, ew. mogę się do niego w każdej chwili przeprowadzić. Sen spędza mi z powiek fakt czy moi rodzice będą mieli za co żyć.
Ja mam 22 lata i nie mam rodzeństwa, mama koło 50tki, tata koło 60tki i ma szansę pójść na wcześniejszą emeryturę. Pracy szukam dla mamy ja bo mama tego nie ogarnie sama, dobrze że tata jest zaradniejszy.
Mam jeszcze ogólne pytanie odnośnie KRUS - czy to co napisałam (bo takie informacje przekazała mi mama) to jest prawda? Że nie można podjąć żadnej pracy na umowę? Ja się na tym nie znam zupełnie.
Jestem załamana tą sytuacją i proszę się powstrzymać od hejtowania, no chyba że będzie ono konstruktywne

Z góry dziękuję za Wasze rady
