|
Dot.: Ostatnio testowałam - cz. III
Miroir des Voluptes Thierry Mugler – róża i oud. I jak to zapach różano – oudowy jest podobny do dziesiątek innych tego typu perfum. Róża jest bardzo ładna i intensywna, ale gra główną rolę tylko na początku, a potem to już tylko oud. Trwały, ale niestety nudny.
Dom Rosa Les Liquides Imaginaires – zapach z "winnej" serii Eau Sanguine oparty na nucie szampana. Poza nim jest jeszcze sporo nut, ale właściwie czuć tylko bardzo soczystą, słodką gruszkę rozrzedzoną subtelnie szampanem. Właściwie się nie rozwija – baza miała być drzewno – wetiwerowa, ale nie ma jej, co mi w ogóle nie przeszkadza, bo zapach jest lekki, wibrujący, uroczy i dość trwały, choć niezbyt intensywny.
Iranzol Bruno Acampora – początek mnie przeraził, bo czuję tylko wilgotną ziemię i grzyby. Na szczęście dalszy ciąg to zupełnie inny klimat – ciepły, piżmowy, nieco pudrowy i mydlany, trochę vintage, wytrawności dodaje mu galbanum i plącząca się w tle odrobina paczuli.
Kashnoir Laboratorio Olfattivo – początek mocno cytrusowy, przechodzący płynnie w intensywny kwiat pomarańczy zmieszany z gęstą, słodką wanilią. Ma różne fazy – czasem jest mocno waniliowy, wręcz spożywczy, za godzinę zmienia się w kwiatowo – mydlany, a wanilia usuwa się w cień. Ciekawy i bardzo trwały.
Michelle Balenciaga – duże rozczarowanie – dużo się naczytałam o tym zapachu, ale jest na mnie wręcz przeźroczysty – aldehydy, goździki, tuberoza, wszystko delikatne, jednocześnie dziwnie ostre i nieprzytulne. Szybko znika ze skóry, bez szans na jakikolwiek rozwój.
Ingrid Andy Tauer – róża, goździki na tle lekko pudrowej, ambrowej, słodkiej bazy typowej dla innych zapachów Tauera. Ładny, ale spodziewałam się nieco więcej niż to co znam już z innych jego dzieł. Trwałość niestety kiepska.
__________________
Some organisms are so good at camouflage they forget they exist.
Edytowane przez lady Vader
Czas edycji: 2014-02-04 o 08:08
|