[bernikula]

Jak przeczytałam tytuł wątku to aż mi się uśmiech pojawił na twarzy. Dobre 16-18 lat temu prowadziłam korespondencję z około 100 osobami na raz (fanami zespołu muzycznego). Były to osoby z Polski i z zagranicy. Codziennie listonosz przynosił mi mnóstwo listów, a ja na nie odpisywałam. Zajmowało mi to codziennie sporo czasu, ale uwielbiałam to. Z niektórymi dziewczynami tak się zżyłyśmy, że jeździłyśmy do siebie na spotkania, normalnie "wymiany" robiłyśmy, oczywiście spotykałyśmy się na koncertach tego zespołu. Sterty listów pakowałam potem w kartony, worki i zanosiłam na poddasze w domu Kupowałam różne papeterie, pisałam piórem i ..... podrabiałam znaczki, bo rodzice by chyba zbankrutowali. Oj, to były czasy. Dzisiaj moje dzieci uznałyby mnie chyba za aliena, ale wiem, że wtedy nie byłam sama Mam ogromny sentyment do pisania tradycyjnych listów, choć dzisiaj tego nie robię- z niektórymi dziewczynami mam kontakt mailowy (ale to już nie to samo).