Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 4 907
|
Dot.: Nasze najgorsze wspomnienia z czasów szkolnych ...
W szóstej albo piątej klasie na bilansie byłam jedynym dzieciakiem, który czegoś tam nie widział z tablicy przy badaniu wzroku. Higienistka (taka skrzywiona, skrzecząca i brr...no, fleja taka, ciągle zasmarkana chodziła i miała zasmarkane chusteczki w fartuchu, których rożki zgniatała i wpychała do nosa wygrzebując gluty, brzydziłam się tego) wyskoczyła z jakimś moralitetem i pouczaniem, że będę ślepa i na pewno w okularach będę musiała chodzić do końca życia, na co oczywiście ją dosyć ostro spyskowałam.
Byłam ogólnie grzecznym dzieckiem, póki miałam spokój i nikt się do mnie nie pluł:P
jezu, jak ja się bałam, że ona mnie podskarży do dyrektorki, do rodziców i do całego świata, będę miała nieodpowiednie i nie zdam i mnie wyrzucą i będę ulice zamiatać. Tydzień chodziłam struta. Naskarżyła tylko wychowawczyni, która to olała Tylko zapytała, o co chodziło
I w zerówce się "bardzo" zbuntowałam: nie chciałam jakiejś głupiej piosenki z gestykulacją wykonywać i ogłosiłam wychowawczyni, że ta piosenka jest głupia i nie będę się upokarzać. odesłała mnie do stolika i miałam za karę patrzeć, jak inne dzieci się bawią .
W drugiej klasie zgubiłam sie na wyciecze w teatrze. W holu teatru nauczycielka kazała mi podnieść do góry rękawiczkę, którą zgubiło jakieś dziecko. A że była takim..posłusznym i trochę pierdołowatym (jeszcze wtedy) dzieckiem, to zamiast kopnąć tę rękawiczkę gdzieś w kąt, to stałam z wyciąniętą ręką, aż się zorientowałam, że nie ma mojej grupy i uderzyłam w ryk. Na szczęście doliczyli się, że mnie nie ma
Że wfu nienawidziłam, to już gdzieś pisałam, przez cała szkolną karierę. oprócz 3 klasy, bo wtedy chodziłam sobie na wagary
__________________
- Co pani ma do zaproponowania biednym, chorym, starym?
- Zachęcała ich będę, żeby spróbowali być młodzi, zdrowi i bogaci.
Edytowane przez ladylajla
Czas edycji: 2014-02-24 o 12:26
|