Ja miałam kiedys ciekawego amancika. W zwiazku z tym że rozpaczałam po jednym eks tyranie, pojechałam do kolezanki, która mieszka w małej wiosce. W tej wiosce jest jeden bar do którego oczywiscie udałysmy się gdyz skonczylo nam się winko. I tam pojawiła się "cudowny" o głowe nizszy, za to o mniemaniu własnym bardzo wysokim koles

. I zaczął nie tęga bajerke. Opowiadał jakim to on jest waznym ochroniarzem w Makro i ze mnie pamięta bo kiedys tam na promocjach stałam. ja pod chumorkiem zaczełam z nim rozmawiac - hmmm raczej troszkę nabijać się z niego.
Po 2 dniach amancik zadzwonił bo moja kolezana wariatka dała mu mój numer. I zupelnie nie wiedziec dlaczego umówiłam się z nim. Powiedział mi że swoja wypasiona bryczka po mnie przyjedzie....i przyjechał, zardzewiałym duzym fiatem

. Zabrał mnie do Mc donalda- hahahaha na wypasiona romantyczna kolację

i cały czas opowiadał jaki to on jest fajny. Powiem wam ze miałam niezły ubaw. Oczywiscie torpedował mnie później telefonami, ale powiedzialm mu w koncu ze jego bryczka nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Obraził się

o ja biedna
