[niuniaania]

Dziewczyny, muszę Wam to powiedzieć!!!Widziałam się dzisiaj z koleżanką, po 6 latach. Jak zobaczyła moje plamy na twarzy, to aż ojej powiedziała. Ale zaraz wyjaśniła, miała to samo, brała hormony, a potem urodziła dziecko. Pojawiły się plamska i rosły jak to ona powiedziała wraz z wiekiem dziecka. Okropnie się czuła, jak to same wiecie. Ładna dziewczyna a tu takie dodatkowe bajery. Próbowała wszelkich środków, lasery, peelingi, nawet Cosmelan. Walczyła z plamami 4 lata i już się poddała. Pojechała na Kartuzy na urlop, a tam starsza Pani ją zaczepiła, zaczęły rozmawiać. Zeszło na plamy, ona opowiedziała co i jak. Kobiecina skwitowała to krótko:co weszło to i wyjdzie. Powiedziała dodatkowo, aby codziennie tarła czerwone buraczki i piła sok z nich, tak około kubeczka-filiżanki. Koniecznie świeże. Kumpela usmiechnęła się, wiecie pomyślała, że babcia sobie żartuje. Jej ciężka chemia nie pomogła, a warzywko ma to zrobić. Jednak wiecie nie byłaby to kobieta, gdyby nie wypróbowała wszystkich sposobów.
Wróciła do domu, zaczęła trzeć buraki, piła sok, jak babcia powiedziała no i nawet nie wie kiedy, a plamy zniknęły, a piegi wyjasniały.
Bym nie uwieżyła, ale widziałam jej plamy na zdjęciu i teraz ją w realu. Nie ma śladu. Warto spróbować, tylko trzeba być cierpliwym. Ona teraz już profilaktycznie pije sok z buraczka czerwonego. Mówi, że to jej wybawca i woli dmuchac na zimne.