----------------------
Cudny dzień dziś!
Tż wstał do pracy (nareszcie

) o 5, a Pola i tak spała do 7. Jak porobiłam co trzeba, to o 10 poszłyśmy na polko, siedziałyśmy do 12, ja się zebrałam, uspałam Polę, zostawiłam z siorą i poszłam po skierowanie. Siedziałam 40 minut i sama lekarka była zażenowana faktem, że takie są ważne rok, a nie bezterminowo

Potem sama jazda i dojście do szpitala zajęły 40 minut, w szpitalu dałam skierowanie i poszłam - zajęło mi to szalone półtorej minuty

i potem z powrotem na przystanek i busem - znowu 40 minut, i z przystanku do domu 20 minut. Tak więc bardzo owocnie

Jak wróciłam, to siora z Polą były już na polku, ja się tylko przebrałam, zjadłam obiad i poszłam do nich. I znów byłyśmy na dworze od 15 do 18 prawie
Aha, było w słońcu jakieś 20 stopni i Pola była ubrana tak: bodziak z krótkim, bluza i na to kamizelka z kapturkiem na łebek; spodnie, skarpetki i kozaczki. A jak się później zrobiło chłodniej, to kurtka i czapka cienkie zamiast kamizelki i kaptura.
Nogi mi tak do dupy wchodzą, że

Jak mi tak mięśnie się w końcu rozruszały, to myślę, że jutro chyba można iść za ciosem i zacząć ćwiczyć na poważnie
