Napisane przez kolega33
Witam was wszystkich!
Interesuje mnie opinia innych na ten temat bo nie mam wśród znajomych doświadczonych osób. Sprawa wygląda tak, rozstałem się z kobietą po 3latach. Moim zdaniem zabrakło nam szczerej rozmowy. Jak w każdym związku było fajnie i niefajne, często wracała do przeszłości, ale to już chyba jej jedyna wada. Przyjechała do mnie na urodziny bo wróciłem akurat z wyjazdu służbowego nie spodziewałem się jej wizyty, ale byłem bardzo zadowolony z jej przyjazdu, spędziliśmy miło ten dzień, rozmawialiśmy nie wyczułem nic co mogłoby zagrażać naszemu związkowi. Mówiłem jej o planach na walentynki jakie mam, dzień przed walentynkami pokłóciłem się z nią. Już w dzień walentynek doszła do wniosku, że chcę się ze mną rozstać, bez żadnej szczerej rozmowy ani nic. Przez 4 dni płakała jak mi pisała i nie potrafiła się pozbierać, i mija dzisiaj trzeci tydzień od naszego rozstania i widzę w niej całkiem inna kobietę, zachowuję się tak jakbyśmy byli ze sobą góra dwa miesiące. Prosiłem ją kiedyś , żeby napisała mi o swoich uczuciach jak było naprawdę , bo mało o nich mówiła. I dziś dostałem maila od niej, gdzie napisała, że od dłuższego czasu nie chciała mieć ze mną żadnych powiązań uczuciowych, to ja się zapytam dlaczego do cholery przyjechała do mnie na urodziny i zawdzięczała mnie o swojej miłości ? Nie wiem czy jestem jakiś inny, czy po prostu dla mnie to trochę chore, że dziewczynie 3letni związek spływa w 4dni. I piszę mi, że mnie jeszcze kocha. Nie zdradziłem jej nigdy nie ubliżyłem, i dziwi mnie fakt, że nie zasługiwałem nawet na szczerą rozmowę. Czy to zawsze facet musi wychodzić z jakimiś propozycjami? Czy wy kobiety nigdy nie proponujecie jakiegoś wspólnego wyjazdu swojemu mężowi/chłopakowi? Bo wydaje mi się, że jeżeli dzieje się źle w związku to któraś ze stron reaguję jeśli widzi, że coś jest nie tak, prawda? Nie zawsze druga strona widzi, że jest źle. Liczyłem bardzo na jej szczerą rozmowę , a ona tylko w dzień rozstania była mi w stanie powiedzieć, że zawsze mogę na nią liczyć, i że życzy mi powodzenia. Próbowałem się z nią spotkać, rozmawiałem z nią chyba z 2godziny, i nic. Kompletnie nic moje uczucia do niej nie trafiały. Zgasiła mnie jednym słowem, nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego. Chce ułożyć sobie życie na nowo z kimś innym, i że nagle widzi we mnie tylko przyjaciela. Po tych trzech tygodniach zostało jej tylko zwykłe "Kocham Cię" Wydaje mi się, że pomyliła miłość z przywiązaniem i zostało jej tylko przywiązanie, chyba że się mylę. Zawdzięczała mnie, że jestem tym jedynym i kocha mnie nad życie. I tak ten związek kończy? Albo ja nie dorosłem do związku z nią, albo to ona nie potrafiła docenić tego co dla niej zrobiłem.
Co o tym myślicie?
|