2014-03-15, 11:07
|
#985
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 384
|
Dot.: In Vitro
Dzięki dziewczyny.
Kasia ruda myśle o takim przesunięciu o miesiąc, ale z drugiej strony tak każdy miesiąc czekania mnie dobijał sama już nie wiem czego chce... Ale tez mam urodziny w grudniu jak ty i marzyłam o grudniowym podejściu i porodzie sierpień/ wrzesień, tak mi sie marzyło ale jak sie mówi? Chcesz rozśmieszać Boga to powiedz mu o swoich planach?
linka ja tez myśle o kilku podejściach, ale jak dziewczynom jak Kasia ruda wychodzi za pierwszym razem to człowiek tez ma jednak nadzieje... chociaz te zawiedzione nadzieje bardzo bolą.
Czytałam początek wątku gdzie pisała antonina która nas tutaj odwiedza i dopinguje dziekuje o swoich przejściach i jestem szczęśliwa bo to znaczy ze nie ma co sie poddawać zawsze jest szansa!
yssmay jak sie dziś czujesz? Zmieniała porę zastrzyków? Ból głowy Ci nie dokucza?
Byłam dziś w klinice I. Na badaniu krwi pomimo tego, ze wcześniej po nieprzyjemnych przejściach obiecywałem sobie, ze więcej tam nie pójdę! I żałuje ze byłam 
Większość badań mogę odpłatnie zrobić w pracy, ale od dietetyczka dostałam skierowanie na krzywa cukrowa i w tym tygodniu nie dałam rady wyrwać sie na 3 badania, każde po godzinie wiec stwierdziłam ze zrobię w sobotę w I.
Po pierwsze niedoświadczone położne nie mogły sie wkłuć i mam 5 śladów na rękach nawet z dłoni mi próbowały brać a tam bolało. W szpitalu panie pielęgniarki nigdy nie maja trudności taka masówki ze robią to płynnie w minutę! Po drugie po moim ostatnim pobraniu jak trzymałam waciki z punktu pobrań wyszła zapłakaną dziewczyna mówiąc, ze położne są wredne i miała racje ja tez tam już kilka razy miałam nieprzyjemne sytuacje raz pani miała do mnie pretensje, ze jestem człowiekiem bez żył i ze ona jak wybierała ten zawód to nie myślała ze będzie sie musiała zajmować takimi przypadkami jak mój (i to nie był żart!) drugim razem czekałam na mój wynik mukowiscydozy nie 6 tyg a 12 tyg! Dzwoniłam sie dopytywał bo wstrzymywalo nas to z wizyta u lekarza i dalszymi decyzjami, dwa razy sie dowiedziałam, ze wynik przyjedzie dziś kurierem i jutro mogę być na 100% go odebrać i dwa razy pojechałam i wyniku nie było! Za drugim razem sie wkurzylam i powiedziałam, ze nie wyjdę jak nie dowiem sie gdzie jest mój wynik i wtedy położna zarzuciła mi ze jestem "roszczeniowa". Szczerze mówiąc mam nadzieje, ze kiedyś w podobnej sytuacji ktoś tak z buta potraktuje te "położne" i zobaczą wtedy jak sie człowiek czuje
Edytowane przez alcia
Czas edycji: 2014-03-15 o 11:08
|
|
|