Dot.: Teściowe z piekła rodem
Dokładnie żurawinko! To samo powiedziałąm,że nie ma nieskończenie wiele tych szans. A mysmy juz z nimi rzomawiali, prosili, stawiali się, oni obiecywali-zawsze kończyło się tak samo. Przecież same groźby z odebraniem dziecka, z sądem są typowym atakiem i niedorzecznością. Mężowi się nie dziwie, w koncu to rodzice, ale naprawde-nie zasłuzyli sobie na to miano.Oni go wychodowali i wyslali z domu, byle się go pozbyć a teraz nagle chcą zeby sie nad nimi wytrząsać, odwiedzać, zajmować, pomagać w domu. Niedoczekanie. Jednocześnie nie mogę mężowi nic zabronić, ani kazac się na nich wypiąć. On twierdzi,ze rozmawiał, że się stawiał,że bronił i wyjasniał. Oni nadal robią swoje.Tego sie nie da zmienić. Terapueta tez powiedział,że nie mozna liczyć na ich przemianę, bo takie rzeczy się nie dzieją, po prostu! nIe w tym wieku-to już taki typ ludzi. Jednak obawiam się ciągłej huśtawki , takiej jak do tej pory ;/
__________________
Gdy nie widzać drogi idź za głosem serca.Ale wtedy bądź pewna,że czeka cię siarczysty kop w samo serce.Moje rozpadło się na milion kawałków.
|