To nie jest normalne, że dziecko 5 letnie nie mówi, dlatego wystarczy nawet jakby na tym się skupili,a może jakby ktoś zareagował to i rodzice może zmienili by podejście.
WIesz ja nie jestem zdania, że jak dziecko trafi do domu dziecka to jest super wyjście

Wiele z nas tutaj nawet samych stwierdza, że obawia się adopcji i takie dziecko jak jest w domu dziecka i w nim dorasta( a dość często tak niestety jest), to ma psychicznie często dużo gorsze warunki niż w domu rodzinnym niestety

Byłam kiedyś jako obserwator i to co widziałam to jakaś masakra..w moim rejonie był podział na dom małego dziecka (0-3) i nie pamiętam nazwy , gdzie były dzieci w wieku 3-18 . W domu małego dziecka dzieci albo bardzo się przywiązywały do Nas i z każdym wyjściem płakały, albo nie mieliśmy z nimi kontaktu - opiekowałam się dziewczynką co miała prawie 3 latka i siedziała ciągle przy oknie i na pytanie co robi mowiła "czekam na mamusię" i tak było codziennie ..a tam gdzie byli starsi to takie 5-6 latki jak im się dawało prezent to mówiły "spier..." . Także czy to są lepsze warunki to nie jestem pewna.
A już mnie wkurza najbardziej, jak zabierają dzieci biednej, ale normalnej rodzinie... a gdy inna rodzina chce stworzyć rodzinny dom dziecka to na utrzymanie tego dziecka dostaje sporo kasy. Ja nie mówię, żeby dawać kasę, ale może pomagać w znalezieniu pracy, a nie zabierać dzieci [pomijam tutaj patologie różne]
z tym na biało się zgadzam...ja R nie mówiłam i z rodzicami do logopedy chodziłam.
No ale spójrz e strony matki, nie miała kasy, musiała robić, pewnie nie miała od nikogo pomocy i ta cała praca na 2 etaty i to, że jest z tym wszystkim sama doprowadziła do depresji. Może jakby jej ktoś wtedy pomógł to inaczej by życie ich dzieci wyglądało. Bo w domu dziecka opiekują się dziećmi i tak tylko do 18, a potem to już ich nie interesuje, czy chodzą do szkoły czy nie, także mogłoby to się skończyć podobnie tylko narzekaliby, że matka ich oddała