Brak życia studenckiego & samotność
Hej.
Jestem na studiach od tamtego roku (obecnie 2 semestr) i cierpię na totalny brak życia studenckiego..
Mieszkam w mieszkaniu w centrum miasta z dwójką znajomych z liceum, którzy są strasznymi domatorami. Nigdzie nie da się ich wyciągnąć, sami nikogo do mieszkania nie zapraszają etc. Mam swój własny pokój.
Moje studia są dość wymagające, sporo trzeba się uczyć. Większość ludzi z mojego kierunku uważa, że nie ma czasu na nic poza naukę. Trafiłam do tego do bardzo spokojnej i średnio-zgranej grupy, z czego połowa ludzi dojeżdża po kilkanaście-kilkadziesiąt kilometrów, a reszta na weekendy wraca do domu.
M.in. przez te studia i brak takich szalonych i otwartych osób w moim otoczeniu - zamknęłam się w sobie. Odzywam się mniej niż dawniej, już nie mam śmiałości zagadywać do nowych osób, mniej się śmieję. Po prostu sobie egzystuję. I mam wrażenie, że życie trochę przecieka mi przez palce.
I to nie jest tak, że ja siedzę w kółko w mieszkaniu i nic nie robię, bo dużo latam po mieście, spaceruję, jeżdżę na rowerze, biegam, pójdę czasem na jakąś zumbę etc. Tylko, że.. sama. A na miejscu trudno kogoś poznać, bo wszyscy są z grupką znajomych.
Boję się, że za 20 lat nie będę potrafiła nawet dziecku opowiedzieć jak fajnie jest na studiach. Bo wcale nie jest fajnie, nie chodzę na imprezy, nie robię szalonych rzeczy, nie latam nocami po mieszkaniach znajomych w poszukiwaniu miejscówki na nocleg, nigdzie nie wyjeżdżam, nic nie robię.
Macie może dla mnie jakieś rady?
Czy mam próbować to jakoś zmienić, czy w ogóle warto?
|