Czasem zastanawiałam się czy się nie pospieszyłam z tym pozwem o alimenty. Że może byłoby inaczej, może byśmy siędogadali. Dziś wiem, że dla niego nie istnieje nic poza mamusia , kasą, i jak on to zawsze mówi "moja rodzina". Że nigdy by do nas nie wrócił tylko wodziłby mnie za nos a ja bym czekała jak głupia. Wtedy dopiero bym przegrała życie.
Dzięki

Bardzo dużo daje mi ta praca. Pieniądze nie są duże, ale praca fajna i fajni ludzie. A za 3 miesiace moze dostanę podwyżkę ;-) Jak mój mąż zacznie płacić Małemu alimenty to utrzymamy się spokojnie. A jeżeli uda mi się zmieścić w kasie i nie zapożyczyć na samochód to może polecimy z Małym na wakacje we wrześniu czy październiku. Boże, tak dawno nigdzie nie byłam.
Czasem łapię doła, ale myślę, że jest to zupełnie zrozumiałe. Ale jeszcze trochę i wyjdziemy na prostą. Tylko te sprawy w sądzie ciągną się i ciągną.
Jednego tylko nie żałuję. Że mam Małego. On mi daje taką siłe, jest takim pępkiem świata. I zrobię wszystko żeby miał najpiękniejsze dzieciństwo . Pamiętam, jak wychodziliśmy ze szpitala (sami zreztą) obiecałam mu, że kiedyś bedziemy szczęśliwi

Ciekawe jak nam się dalej życie potoczy....