Mam teraz karę za to,że kombinuję z wizytami: I od dziś przysięgam,że chodzę już tylko do jednego mojego,bo do niego nie mam zastrzeżeń żadnych...
Płci nie znam. I Tż chciał wejść ze mną na usg a ten gnój powiedział,że nie,że to nie Emiraty Arabskie i że odmawia mi badania! Czujecie to?! Tż mówi,że on ma prawo wejść ze mną na badanie i być przy nim. I mówię,że jak partner wyjdzie czy mi nie odmówi to nie odmówił i Tż wyszedł. Wyszedłby z palcem w dupie,gdyby tamten powiedział spokojnie a ten z ryjem... Porażka na całej linii. Potem dla mnie miły,usg zrobił ale ja wyszłam z usg to już psioczył pod nosem,że brak kultury.. Za to on ma za☠☠☠istą kulturę gadając przez telefon jak my weszliśmy lub komentując takie rzeczy na głos i nie mógł powiedzieć normalnie.
Ale jakby się posmarowało prywatnie to pewnie całą rodzinę mogłabym wziąć.I aż asystentka mnie zapytała czy na następną wizytę zapisać mnie do innego lekarza,bo wie,że ja do niego nie wrócę. I zapisała na inny termin(za 2 miesiące,bo wszystko jest ok

) a on "a to już widzę nie do mnie,ale trudno". I w ogóle ja siedzę w gabinecie a wezsła jakaś pinda z tekstem"Ja tylko się pokazuję,że już jestem" i gadałam z asystentką a on ją na usg przyjął,bez kolejki. Mimo,że wszystko na godziny. Masakra!!Mam za swoje.
Za to dzidziusiowi kupiliśmy kocyk i 2 pary bodów w Pepco
