[Kretka666]

Napisane przez Martva

Ćwiczę bardzo różnie, 20-60min, na ogół staram się koło 40 (plus rozciąganie i rozgrzewka). Najzabawniejsze jest to, że zanim zaczęłam ćwiczyć, jadłam podobnie albo i więcej (desery, garść suszonych owoców w owsiance, zdarzała mi się dokładka obiadu), a byłam ciut lżejsza. Wszyscy mówili 'ćwiczenia to 30% efektu, dieta - 70%', a mnie by naprawdę wystarczało to 30%, nie oczekuję cudów, nie mam trzydziestu kilo do zrzucenia (pewnie dlatego motywacja nie jest przesadnie duża i dlatego będę twardo bronić tej jednej łyżeczki cukru) Ser został w lodówce i podsycha, muszę go skończyć, bo z zasady nie wyrzucam jedzenia, a do wymieszania z ciepłymi warzywami i lekkiego nadtopienia nadaje się w sam raz.

Przyznaję, mam trochę problem z warzywną surowizną o tej porze roku - wszystko jest albo drogie, albo niedobre, albo jedno i drugie; jadam teraz pekinkę, marchew, buraki i ostatnio sobie przypomniałam o selerze naciowym właśnie

A drugą porcję oleju lnianego (na sierść i pazury) muszę przesunąć na obiad, żeby mnie te wstrętne kalorie tak nie zaskakiwały po kolacji

40 minut 5 razy w tygodniu to nie jest jakiś super męczący trening wymagający dużych ilości białka i kalorii
Dieta jest ważna, bo samymi ćwiczeniami + nadwyżka kcal wyrobisz masę A nie schudniesz. Także nad tym też warto się zastanowić.
Jak jesz tylko łyżeczkę cukru dziennie to naprawdę warto przerzucić się na ksylitol Chodzi tutaj nie o kalorie, a o właściwości zdrowotne. Warto odrzucić cukier, nie tylko na czas redukcji. Nie jest to ciężkie.

Teraz to warzywa już są w miarę dobre, przecież mamy prawie maj Zimą było gorzej. Dobrze, że są mrożonki i przetwory

Olej pijesz na surowo czy jak? Oleje nie są najwartościowszym źródłem składników odżywczych i witamin, lepsze są produkty, z których olej się robi.