[fattyfat]

Napisane przez micraneska

fattyfat jakbyś miała 10 h pociągiem do domu z miejsca studiowania, to po paru przejazdach miałabyś dość podróży na długi, długi czas

No że PKP nie rozpieszcza to wiem (ławy z plastiku w mojej części kraju to standard, nie wiem jak zachód) ale są jeszcze np. busy dalekobieżne i często wychodzą taniej i szybciej niż pociąg (ze względu na remonty, etc.). Zresztą każdy ma inne odczucia, np. jeden nie usiedzi na miejscu kilka godzin, a ja mogę siedzieć przed komputerem na drewnianym krześle od rana do wieczora czy tam jechać sobie cały dzień i też mnie dupa boli, ale że podróżuję od daaaawna, to już mnie to wisi i powiewa Rzeczywiście, za pierwszym razem jak jechałam bite 18 godzin, bez przystanków na "siku" to było to upierdliwe, ale powiem że po kilku takich wyjazdach szło się przyzwyczaić, a zdarzało mi się, że nawet nie chciało mi się wychodzić, gdy się zatrzymywaliśmy na stacji ...

A powracając do pociągów, to jest bardzo niewdzięczny środek transportu (nasza rodzima kolej) bo nie dość że się płaci nie wiadomo ile (no studenci mniej, rzecz jasna), jedzie się kupę czasu w kretyńskich warunkach (II klasa), naraża się na niemiłe pogawędki z konduktorem (np. mój brat w kasie kupił bilet, a od konduktora przy kontroli dowiedział się że musi mieć kupioną miejscówkę, chciał mu wlepić mandat, to ten mu powiedział że kobieta w kasie o miejscówce nic mu nie mówiła, to więc nie jego wina, że nie ma - a jeździł już sporo i 1 raz mu się zdarzyło coś takiego ). Aha no i w moim przypadku w tzw. Polsce B sieć kolejowa jest tak pięęęęknie rozwinięta, że mimo iż mamy most kolejowy na Wiśle w dogodnym miejscu, to i tak wszystkie pociagi cisną np. z Krakowa, przez Warszawę do Lublina. Że już o cudownych szaletach w pociągach nie wspomnę