[Gruby Grubass]

ananasova, spoko, nie mam nic przeciwko, pytaj o co chcesz.

Wiesz, ja odpowiadam raczej w sposób żartobliwy, nie trzeba tego wszystkiego traktować poważnie.

Czy może zjeść kubeł, bo ma ochotę? Może zjeść z obojętnie jakiego powodu, ale chyba lepiej, żeby facet tego nie widział. Serio. Może się chłop wystraszyć, że jego mała sikoreczka jest w stanie za jednym razem przyswoić tyle kalorii, tyle pożywienia. Poza tym myślę, że nie wpłynęło by to dobrze na Twój brzuszek. 1 litr na raz to za dużo, musiałabyś to odchorować.

Oczywiście nie jest to jakoś bardzo aseksualne, to był żart. Chce zjeść, niech sobie zje. Faktem jest jednak, że faceci nie lubią oglądać dziewczyn, które zbyt dużo jedzą. Wyobraź sobie laskę z pętem kiełbachy...


Kiedyś czytałem taką książkę, nie znam tytułu, autora ani też okresu, z jakiego pochodziła, ale kwestia jedzenia przez kobiety opisana była w mniej więcej taki sposób:

Kobiety nie powinny spożywać znacznych ilości pokarmu w towarzystwie, najlepiej gdyby w ogóle tego nie robiły. Jeśli już muszą, to ich porcje winny być możliwie małe, a spożywać powinny posiłek długo i z niechęcią, zupełnie jakby jedzenie nie było im potrzebne do życia. Dozwolone, a nawet pożądane jest, gdy dama po prostu nie skonsumuje do końca potrawy. Źle odbierane nadmierne spożywanie przez kobiety. Na oczach mężczyzn panie najlepiej, gdyby nie jadły, w towarzystwie dozwolone jest co najwyżej spożywanie trunków, a i to w niewielkiej ilości.

Miejscem, w którym kobieta może jeść, jest kuchnia. Tutaj nie zauważona przez nikogo może wreszcie zaspokoić choć w części swoje potrzeby.


Mnie to wygląda co najmniej na jakiś XIX wiek, ale zauważ, że niektóre damulki postępują tak do dziś. Wezmą sobie na talerzyk mało co, a i tak nie zjedzą tylko rozgrzebią. Tak tylko o tym wspomniałem, może się zainteresujesz.