|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: pozyskiwanie nieruchomości do zamieszkania
Cytat:
Napisane przez grubella
Dla mnie priorytetem w remoncie zawsze była łazienka i związane z tym ogrzewanie pomieszczeń i wody, jej pobór i wydalenie zużytej, potem kuchnia. A salony, sypialnie, halle, korytarze, podłogi to w dalszej kolejności. Meble to już były na szarym końcu.
Wiele lat żyłam w dzieciństwie w niewykończonym do końca domu bo rodzice też tak uważali.
Aby nie zapożyczać się na to co nie jest konieczne do życia, na rzeczy bez których na razie można się obyć.
Kiedyś mi nawet było trochę wstyd ale w swoim dziecięcym a potem młodzieżowym pokoju miałam "meble" z pozostałych z budowy cegieł , nieheblowanych desek okręconych szarym pakowym papierem. Zamiast szafy pomiędzy tymi cegłami drążek z leszczynowej gałęzi na wieszaki i to wszystko z zasłonką z taniego kretoniku w kropki.
Kartonowe pudełka po butach na większość rzeczy umieszczone w tej szafie, gumoleon na podłodze.Firanka na dwóch gwoździach na drugim patyku z leszczyny.
Tak to mniej więcej wyglądało tylko znacznie brzydsze było bo z gorszych materiałów i ojciec fachowcem od budowlanki nie był.
Na białych ścianach miałam poprzyklejane plakaty z gazet.
Potem, w obecnym domu to samo. Weszłam do domu w stanie prawie surowym jedynie z częścią instalacji, z urządzeniem podstawowym i przez jakiś czas żyłam w prowizorce. Nie było estetycznie ale obyło się bez kredytu.
Ale rozumiem Cię Rembertowa , że chcesz od razu , w ładne, w luksusowe.
|
nie no, nie w luksusowe. Chodzi mi bardziej o to, że zasadnicza część robót, które trzeba wykonać, zeżre większość zasobów. I że nie ma sensu robić jej na raty, bo wtedy będzie się coś robić dwa razy. To wszystko jest jakoś tam ze sobą powiązane, owszem, można by czegoś nie zrobić teraz, ale wtedy później, jak się zdecydujemy, coś innego będziemy musieli zrobić drugi raz.
Bez kredytu, tak czy owak, się nie obejrze. Owszem, gdybyśmy się zdecydowali nie robić nic, mógłby być znacząco mniejszy. Ale tak czy owak - by był. Tak czy owak, nie mamy na kupienie tego domu bez zadłużania się. Bez kredytu lokalnie to możemy sobie kupić nie za duże mieszkanie w niezbyt dobrym stanie. To też by było wyjście - kupić takie, pomieszkać dziesięć lat odkładając i potem startować do misji dom. Nie jest to oczywiście wyjście bezkosztowe, bo przecież koszty manipulacyjne są całkiem spore. Nie wiadomo, za ile i jak szybko się takie mieszkanie za lat dziesięć sprzeda. Na bieżąco trzeba by też wrzucać w utrzymanie mieszkania i opłaty, jakieś remonty zapewne też by człowiek zaliczył. Przez jakiś czas o tym myśleliśmy. Od tego myślenia pozbyliśmy się niechęci do kredytu 
Ja już nie chcę mieszkać w prowizorce, niczym pies na tymczasie. No nie chcę i już. Ok, mogę nie mieć mebli, mogę mieć żarówkę na drucie w salonie (są teraz takie szpanerskie żarówki, że to wręcz może być element ozdobny), ale nie w kolejnym miejscu, w którym utknę na nie wiadomo ile kolejnych lat.
---------- Dopisano o 15:28 ---------- Poprzedni post napisano o 15:25 ----------
a mebelki z cegieł pokazane na zdjęciach znakomite, też chcę mieć taki regał! Dzięki za inspirację!
|