Narazie mały śpi, były już próby karmienia i pierwsza kupka

Było do zniesiesnia z momentami hardcoru. Nie chciał się wstawiać główką, więce położne szukaly pozycji. Skurcze rozwierające szyjkę były dla mnie bardziej do zniesienia, nawet nie było kryzysu, bo cały czas tz wspierał, mówił że wspaniale mi idzie i że to dla Boryska, bardzo mnie motywował

Parte były na początku bardzo silne, potem osłabły skurcze i z mojego mega parcia główka nie postępowała więc poszła w żyłkę max dawka oxy. Wtedy przy badaniu położna przebiła pęcherz i dopiero odeszły - chlusnęły wody. A było ich chyba z wiadro, hihi. Oczywiscie było nacięcie. Nie mogę siedzieć, ale daję radę

Pierwsze chwile magia, płakaliśmy z tz równo

Poród od pierwszych skurczów 23 h, a od regularnych 13:30 -4:00. Na izbie wylądowałam z 3 cm rozwarcia, regularnymi skurczami co 6-5 minut.
Jeszcze nie spałam, hormony mi buzują hihi. Ściskam

I jeszcze mieliśmy niefart - moja połozna miała inny poród a potem przeboje na izbie przyjęć. Czekaliśmy od 13:30 do 21:00 na salę porodową i przez tą adrenalinę postęp porodu był mały
