nawet mi nie mów... byłam z dziadkami w biedronce i nie miałam jak się ruszyć między półkami. co najśmieszniejsze to 85% osób to byli emeryci, którzy równie dobrze mogliby zrobić sobie zakupy na tygodniu, a nie pchać się do sklepu w weekend, gdy wszyscy, którzy na tygodniu pracują akurat idą na zakupy. moi dziadkowie tak samo - nie powiedzieli wcześniej, że chcą, żeby ich zawieźć, tylko w ostatniej chwili.
tak w ogóle to sukces! mama dała mi wczoraj samochód, żebym pojechała po tżta, przy okazji przejechałam się po osiedlu, a dziś jechałam z dziadkami do biedronki

niby dość blisko, ale mieli sporo zakupów więc zapakowałam ich do samochodu i jazda

jeszcze się upierali, że niee, wezmą rower i wszystko zapakują na niego i tak przyjdą, ale ja postawiłam na swoim i ich zawiozłam. dwa w jednym - ja miałam frajdę, a oni nie musieli targać zakupów

mama powiedziała, że wczoraj jak wracała z pracy to same starsze babki jechały samochodami, więc stwierdziła, że skoro one jeżdżą to i ja na pewno dam sobie radę

a ja się cieszę, że w końcu mi zaufała, mimo że wiem że się nadal o mnie boi ( i o samochód pewnie trochę też

)