|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 22
|
Dot.: Dla tych co czekają na oświadczyny-zniecierpliwione,desperat ki i wyluzowane
Hmm nie stawiam wszystkiego na jedną kartę, tylko ktoś musi podjąć w końcu jakąś decyzję. Pracuje w finansach, księgowości z dodatkiem innych pierdół w międzynarodowej firmie (praca w języku angielskim). Więc jeśli chodzi o mój wyjazd, nie ma problemu, pozdawać egzaminy , obronić się i wyjechać , tam mogłabym zrobić kurs ze standardów europejskich i prawdopodobnie pójść do normalnej pracy. Nauczyć się języka, bowiem nie jest kto kraj anglojęzyczny.
Nie widzę większego problemu, tylko mój tż, z którym milion razy rozmawiałam o tych sprawach jest mało decyzyjny. JEdym słowem sam nie wie czego chce, nie potrafi powiedzieć " Dobra X , faktycznie jest mi ciężko w Polsce, widzę swoją przyszłość za granicą , dobrze zarabiam, wynajmiemy coś, ty się dokształcisz i poszukasz pracy".
On jednego dnia cieszy się z mojej pracy, drugiego stwierdza, że przecież umawialiśmy się inaczej. I to nie o to chodzi, że on mnie nie kocha , że nie chce ślubu. Bo kocha mnie nad życie, był czas kiedy miałam bardzo ciężkie problemy zdrowotne, nie wiadomo było czy to nie rak, miałam operację i on wtedy był przy mnie ze swoim wsparciem, silny i pewny, że będzie dobrze. Mimo dość krótkiego stażu naprawdę wiele razem przeszliśmy.
On jest osobą, która boi się podejmować konkretnych decyzji. Można powiedzieć, że w pewnych kwestiach jestem osobą dominującą. Wcale mi nie przeszkadza to, że ja bym nas rozliczała, czy płaciła rachunki, czy załatwiała sprawy w urzędzie, a on lubi bardziej gotować, więc niech gotuje. Uważam, że każdy powinien wnosić do związku to co najlepiej umie robić.
Rozmawiałam z nim. Mówiłam, żeby usiadł sobie pomyślał, gdzie chce mieszkać, czym chce się zajmować i realizował swoje marzenia bo wszystko jest w zasięgu ręki i nawet to, że na razie jeszcze mam stały dochód to mogłabym nawet go wspomóc w Polsce, bo za granicą to on wspierałby mnie. Jeśli podjąłby decyzję o wyjeździe to ja bym się dostosowała bo jestem elastyczna, nawet mam pomysł na to jak rozpocząć, bo mam możliwości z uniwersytetu wziąć udział w Erasmusie plus. Czyli półroczne praktyki w zawodzie, a Erasmus wypłaca kieszonkowe. Na początek świetny pomysł. Tylko niech on się określi czego on pragnie i czego chce. i powie mi wprost. To wtedy zaczęłabym załatwiać. A on żyje tak trochę z dnia na dzień. Więc ja robię swoje i czekam, aż podejmie jakąś decyzję, ale ileż można?! Cierpliwość też ma swoje granice.
Wczoraj pisałam chaotycznie, bo akurat pokłóciliśmy się o moją pracę przez skype.
Co to Erasmusa . Bardzo dobry pomysł, ja miałam możliwość i powiem szczerze zrezygnowałam w tamtym czasie dla właśnie mojego TŻ któremu się nie powiodło, więc podjęłam decyzję, że ok razem w Polsce. Erasmus świetna sprawa i znam dużo osób, które przeżyły taka sytuację osobno i jest na prawdę dobrze, planują śluby. Znam jednak tez takich, którym sytuacje się posypały.
Bardzo dziękuję Wam za szczere podpowiedzi, bo jednak osoba trzecia może zobaczyć coś więcej
|