Napisane przez Margo Ciamajda
Hej,
zacznę od tego, ze jestem dziwna. Samookaleczam się (na plecach) jak jestem w stresie. Mam 27 lat i ciągle nie ogarnęłam studiów. Niby będę się bronić we wrześniu, ale w porównaniu z kasa którą wydałam i z tym jak długo szukałam jakiejkolwiek motywacji żeby w ogóle rozpocząć to dramat. Zarabiam 1500 zl netto, dojeżdzam codziennie 40 km do pracy do Warszawy. Lubię swoją pracę i branżę, w której pracuję. Na koncie oszczędnościowym mam jakieś 3000 zł, więc szału nie ma. Mieszkam w dużym domu pod warszawa z rodzicami. Jestem niesamodzielna, nie gotuję, nawet na zakupy rzadko chodzę, bo czesto wszystko w domu już jest. Z pensji zostawiam w domu 800 zł, bo przecież nie jadam za darmo. Mam zerową orientację cenową. Nie obcuję z gotówką jak normalni ludzie. Jestem dziwna. Na pracy np. bardzo mi zalezy i jestem tam mega zaangażowana. I to mnie stresuje do tego stopnia, że wewnętrznie puchnę. Czasem zbiera mi się na płacz jak jakiejś drobnostki w pracy nie dopilnuję, bo zaraz mam poczucie, że się nie wywiązuję z obowiązków. Potrafię czasem nie powiedzieć, że czegoś nie dopilnowałam, ale są takie dni, ze jestem cholernie komunikatywna i wszystko mówię, mając w głowie przekonanie, że to dla mojego dobra.
Mam chłopaka, od blisko 2 lat. Kocham go, układa nam się choć były takie chwile, że rozstaliśmy się na moment. Ostatecznie wyszło nam to na dobre. Potrafię przy nim zachowywać się jak dziecko, jak z nim jestem zbiera mi się na uczuciowe rozmowy i mówię mu często, że jest dla mnie ważny, że mi z nim dobrze, że tęsknię za nim. Niemniej czuję, że powinnam być bardziej stanowcza w tej relacji. Nie wiem jak to określić. Trochę już to zmieniam, ale czasem znowu mi się na płacz zbiera, bo jak on ma chcieć ze mną być na dłużej jak ja się zachowuję jak dzieciak.
Chciałabym wyprowadzić się z domu, ale w głowie ciągle jest myśl, ze mnie nie stać. Nawet nie wiem jak się za to zabrać.
Ogólnie jestem dziwakiem. Chciałabym być normalna. A ja mam poczucie, ze jestem niestabilna i u mnie wszystko zależy od humoru. Jestem zdziecinniała, nic nie umiem. generalnie jak o tym czasem myślę to chce mi się wyć, choć z zewnątrz jestem odbierana jako bardzo pozytywna osoba, która umie się najzwyczajniej w świecie cieszyć.
|