Napisane przez kicikicimiauhau
Opieką nad bezdomnymi kotami zajęłam się kilka lat temu, kiedy
zauważyłam "to tu, to tam koty". Chude, zaniedbane, z nastroszonym,
zrudziałym futerkiem i wzdętymi od głodu brzuszkami. Siedzące przy zamkniętych piwnicach, często przycupnięte czy szukające śmietnikowych resztek. Były to koty pojedyncze, wyrzucone, skrzywdzone przez ludzi
> oraz kotki z chorymi, zagłodzonymi kocimi dziećmi, na które nikt nawet nie chciał spojrzeć. Zaczęłam je dokarmiać - najpierw po trochu, a potem coraz więcej, gdyż żadna osoba w tych okolicach w Rybniku nie miała zamiast pomóc. Głód doskwierał wielu kotom, ale dzięki temu, co
dla nich starałam się robić - codziennie karmić, kotki sterylizować, w razie potrzeby leczyć - stały się szczęśliwe, potrzebne, kochane. Choć bezdomne, to moje - tyle że na wolności, są dla mnie tak samo ważne, jak domowe.
I tak zaczęła się ta historia z kotami, zaczęłam każdego dnia regularnie je dokarmiać, chore i okaleczone zabieralam do domu, bo czekala na nie jyz tylko śmierć.
Obecnie pod moją opieką jest 8 rezydentow, pies i 27 bezdomniaczków. Historie ich opiszę w nastepnym poscie. Zdjęcia wkleję póżniej.
Zapraszam do odwiedzin mojego wątku o radościach i smutkach.
|