[ArsenV]

Obecnie jestem na drugim roku prawa stacjonarnego ale te studia mi nie pasują, sam sposób nauczania ale tez fakt pracy w tym zawodzie. Spodziewałem się tego już w liceum że może mi sie zmienić i jak sie okazało moje marzenia z młodości jednak sie w końcu wybiły na pierwszy plan. W przyszłym roku zaczynam IIIROK. Stało się tak że zawsze chciałem być chirurgiem ale w liceum mi przeszło, nauczycielka z chemii irytowała się bo za dużo umiałem(byłem w etapie wojewódzkim olimpiady)w humanie, dyrektorka po moich ekscesach na filozofii nie chciała mnie przenieść. Potem sam czytałem to i owo z medyka będąc na prawie i zabawnie to wyglądało. Kodeksy prawie w ogóle mnie nie interesowały. Teraz zaczęły się wakacje i wszystko zaplanowałem. W wakacje będę cisnął chemię i biologię. W roku jakoś zdam te egzaminy na prawie(w tym roku 90% czasu poświeciłem na siedzenie przy komputerze) a w maju podejdę do matury. I teraz moje pytanie?
Czy dam radę samemu nauczyć się bio i chem na rozszerzonym w ciągu ok 300 dni liczac od teraz? Pociągnąć studia a potem co najważniejsze dać rady ciągnąć IV rok prawa i I medycyny? Czy ktoś przerabiał ten temat? Niestety ale ja na prawie siebie nie widze ale chce te studia skończyć, uważam że prawo powinien znać każdy a skoro mam taką okazję to to zrobię, według mnie te studia nie są wymagające. Teraz pytanie? Czy da się nauczyć na maturę w takim czasie i napisać na 90% min? Z historii roz. miałem 84% a jestem pasjonata i nie musiałem do niej się prawie w ogóle uczyć, temat jaki dostałem do napisania był chyba najlepszym jaki mogłem dostać więc ciężko mi ocenić poziom matur. Wiem że sam powinienem to wiedzieć czy dam radę ale nie wiem ile trzeba umieć na medycynie a najpierw przede wszystkim na maturę .
Co o tym myślicie?