Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 23
|
Dot.: Kobieta bluszcz to ja?
Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedź. Podziałało... Poryczałam się czytając to wszystko, ale co tu dużo mówić, macie rację... Świętą rację...
Mój poprzedni związek nie polegał tylko na tym, że mnie niszczył czy wyzywał. Było dobrze, czasem też cudownie. Była kłótnia, były i kwiaty, przeprosiny. Wyzwał mnie, przeprosił, a potem tak o mnie zabiegał, że wybaczałam. O zdradzie dowiedziałam się nagle gdy jego panienka zapukała do drzwi trzymając dziecko w nosidełku. Pech chciał, że akurat byłam wtedy u niego. Wtedy dowiedziałam się od jak dawna to trwało. Niczego nie podejrzewałam, miałam studia, była obrona, pracowałam, a wolny czas spędzałam na kursowaniu między jego i swoim domem. Byłam ślepa, zakochana i wierzyłam, że trafiłam na faceta, który nie zdradzi. Gdy się o tym dowiedziałam, wyszłam jak stałam. Resztę rzeczy odesłał pocztą, bo nie chciałam go widzieć. Kontakt zerwany tego samego dnia, do dziś zero odzewu. Numer, wiadomości, wszystkie pamiątki skasowane.
Nie jest tak, że rzuciłam się na pierwsze portki jakie pojawiły się na horyzoncie. Konto na tym portalu założyłam po to by samej sobie udowodnić, że ktoś się może mną zainteresować. Nie wierzyłam, że można w taki sposób kogoś poznać. Na pierwszą randkę szłam z nastawieniem, że spędzę czas poza domem, obejrzymy jakiś film i wrócę do domu zapominając o wszystkim. Chciał związku, odmówiłam. Druga randka to pomyłka, trzeci chciał się wiązać, odesłałam go z kwitkiem. Z TŻ-em było inaczej. Przez 3 miesiące prosił o spotkanie, 3 razy w ostatniej chwili odwołałam. Od pierwszego maila coś zaiskrzyło, łączyło nas bardzo wiele rzeczy, ale bałam się, że się zaangażuję. Gdy się spotkaliśmy, poczułam się jak szczeniak, którego ustrzelił Amorek Miałam ochotę rzucić mu się na szyję, wycałować. Spędziliśmy razem cały dzień, było fantastycznie, sam zaproponował związek. Zaręczyny po 3 miesiącach? Od rana nosiłam ten pierścionek zanim założyłam go na palec i dałam mu odpowiedź. Bo tak jak mówicie, bałam się, że to za szybko, że będę żałować. O ślubie sama nic nie wspominałam. Zaręczyliśmy się we wrześniu, a w lutym TŻ sam napomknął, że pora iść do kościoła ustalić datę. Mieliśmy brać ślub w tym roku, ale poprosiłam go żeby przełożyć to na czerwiec przyszłego roku.
|