[lipstick89]

dzień dobry!!
spodziewałam się, że Holandia przeturla Argentynę, a tu taka miła niespodzianka mój TŻ kibicuje każdemu zespołowi, który gra z pomarańczowymi. na złość szefom

miałam dzisiaj dziwny ślubny sen. dzień ślubu. ja już gotowa, w sukni 7/8, piękne czerwone buciki. przyjeżdża TŻ. na dworze okropna pogoda, jakby zaraz miał lunąć deszcz. nie było błogosławieństwa, nie było auta, tylko na piechotę szorowaliśmy. po drodze spotkałam inne PMki, wyściskałyśmy się. przed Kościołem tłok, były nawet znienawidzone koleżanki z roku (????). miałam pożyczony (?!!) pierścionek zaręczynowy, ale chciałam swój, więc wysłałam po niego TŻ. gdzieś mi zaginął, szukałam go po całym kościele. w końcu jest! w ostatniej chwili zdążył. jeszcze poprawki make-upu (makijażystka była w kościele do ostatniej chwili ) i idziemy. drzwi się otwierają. rozglądam się, nie znam nikogo. myślę sobie (!!!) to pewnie stres. słyszymy muzykę i już mamy ruszać, gdy ksiądz z ambony krzyczy: "jeszcze nie! za wcześnie!". poczekaliśmy chwilę i ruszyliśmy pod ołtarz. jeszcze zwróciłam TŻ uwagę, żeby szedł wolniej i środkiem, bo fotograf nie zdąży zrobić zdjęć . i ... zadzwonił budzik.