Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 1 184
|
Dot.: Mamusie czerwcowe 2014 - cz. III
Witam Mamusie
A dzisiaj może zacznę od opisu mojego porodu A później spróbuję Was nadrobić
Otóż z niedzieli na poniedziałek w nocy (29/30.06) zaczęłam odczuwać skurcze jak na @ i już na tyle odczuwalne, że nie dało się przy nich spać. Zaczęły robić się regularne i momentami pojawiały się nawet co 6 minut, więc ok 5 obudziłam Tżta, żeby organizował opiekę dla Izuni i dzwonił do szefa, że nie przyjedzie do pracy. W międzyczasie poszłam pod prysznic i oczywiście skurcze osłabły No, ale że już wszystkich postawiłam na nogi i Tż miał wolne to stwierdziłam, że i tak pojedziemy na IP, najwyżej mnie odeślą do domu.
W szpitalu byliśmy ok 9. Po przejażdżce autem skurcze znów się pojawiły, ale bez szału Położna zbadała szyjkę i stwierdziła, że rozwarcie ledwo 1,5 cm, ale że u mnie stan po cc i ciąży pozamacicznej to mnie zostawią na patologii Tam podłączyli mi ktg i skurcze były piękne regularne co ok 5 min, ale max 40, więc słabiutkie (chociaż ja je już wyraźnie czułam). Lekarz mnie zbadał i stwierdził, że szyjka jeszcze nie uformowana i rozwarcie 1 cm i, że akcja skurczowa owszem ładna, ale jest szansa, że jeszcze wszystko się wyciszy, ale dodał, że czuje, że się rozkręcę Powiedział, że nie ma podstaw do przyspieszania, bo łożysko, przepływy i dziecko ok. kazał iść pod prysznic, polewać brzuch ciepłą wodą i stymulować brodawki, co też zrobiłam. No i prysznic zadziałał, bo skurcze zaczęły już nieźle boleć(tak mi się wtedy wydawało ), ale na ktg wychodziły do 50 i położna stwierdziła, że są "takie sobie" Ja zaczęłam krwawić, położna stwierdziła, że to normalne, bo szyjka się rozwiera. Po godzinie poszłam ją prosić, żeby mnie zbadała, bo już bardzo bolało i liczyłam na jakiś postęp. W między czasie napisałam do TŻta, żeby przyjeżdżał (wcześniej kazałam mu wracać do Izy), bo ja już nie wyrabiam z tym bólem i cała się trzęsłam. Położna mnie zbadała , a tam rozwarcie na 3 cm Ale stwierdziła, że faktycznie mocno krwawię (jakbym jej tego nie mówiła ) i wyśle mnie na porodówkę, bo woli, żeby w razie czego szybko działali.
Na porodówce "super miła" położna na wejściu ochrzaniła TŻta, że wszedł nie tymi drzwiami Ja załamana, że na taką zmianę trafiłam...
Długo byłam podpięta pod ktg przez to krwawienie. Zanim puścili mnie z łóżka zbadali szyjkę ( w ogóle cudowne było badanie na skurczu, żeby sprawdzić jak szyjka się zachowuje ) i wyszło 5 cm. Później jakieś 2 h skakałam na piłce i zwijałam się z bólu (naprawdę myślałam, że mam wysoki próg bólu, ale te skurcze to jakiś hardcore i w ogóle nie myślałam o oddychaniu tylko jęczałam, a ze środków przeciwbólowych miałam do dyspozycji tylko gaz, który szczerze mówiąc gó...no daje). No i przyszła godzina 19 i zmiana położnych. Jak zobaczyłam położną z sr to myślałam, że rzucę się jej na szyję To jest prawdziwa położna z powołania i bardzo się cieszę, że była ze mną na końcówce. Kazali mi wrócić na łóżko, podpieli ktg, zbadali szyjkę (ałaaa ) A tam uwaga...5 cm w porywach do 6 przy skurczu W tym momencie miałam ochotę palnąć sobie w łeb, że nie ma żadnego postępu, a boli jak chol.era Ale pocieszali mnie, że wszystko jest na dobrej drodze, bo szyjka cienka jak papier i bardzo podatna na rozwieranie stąd to krwawienie...Jeszcze przyszedł lekarz i zachwycał się piękną naturalną akcją skurczową (nie dostałam ani grama oksytocyny). Leżałam pod tym ktg i zaczęłam czuć, że mały mocno napiera mi na krocze. I przy którymś skurczu tak naparł, że myślałam, że się zsikałam, ale okazało się, że to wody odeszły. No i znowu mnie zbadali, a tam ...9 cm!!! A od poprzedniego badania minęło 10 min! Nie sądziłam, że taki zwrot akcji jest możliwy No i szybko zaczęli mnie przygotowywać do parcia. Spytali, czy chcę, żeby mąż został -widząc jego bladą twarz stwierdziłam, że wolę, żeby wyszedł. No i po kilku następnych minutach już było 10 cm, więc kazali przeć. Wcale nie odczułam tego jako ulgi. Skurcze nadal bardzo bolały, dodatkowo mały pchał się bardzo mocno i co chwilę ktoś mi grzebał w podwoziu No, ale położna mnie bardzo motywowała i dzięki niej przy 3 skurczu mały się urodził Oczywiście płacz i wzruszenie jak mi go położyli na brzuchu, ale chwilę później zabrali go do badania, a ja zobaczyłam miny 2 położnych i lekarza patrzących w moje krocze. I pytam co tam się stało, że mają takie miny, to mówią, że jeszcze niewiadomo dokładnie dopóki łożysko się nie urodzi...jak łożysko wyszło, umyli mnie i stwierdzili pęknięcie II stopnia aż do odbytu. Lekarz zdecydował, że trzeba mnie przewieźć na salę operacyjną i będą mnie zszywać pod narkozą dla mojego komfortu...Małego zobaczyłam znowu dopiero po 4 godzinach jak się dobrze wybudziłam...
Radek tak mocno się pchał na ten świat, że w książeczce wpisano czas II fazy porodu - 14 min I faza 5 h 50 min, więc też szybciutko jak na pierwszy poród sn
No i tyle, bo mały już płacze
|