Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - czy jemu nadal zależy?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2014-07-12, 13:18   #10
zacznijzyc21
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 2
Dot.: czy jemu nadal zależy?

Witam wszystkich.
Przeczytałam dość dużo, rozumiem wasze problemy. Obecnie jestem studentką psychologii. Miałam w życiu wiele problemów, ale do tej pory żyłam zasadą "nie ma sytuacji, z której nie ma wyjścia".
Problem pojawił się 3 dni temu, kiedy po 2 latach związku, mój chłopak oświadczył, że to koniec. Oczywiście zrobiłam podstawowy błąd- płakałam i zawzięcie prosiłam, aby dał nam szanse. Nasz związek od początku był zawiły, ponieważ po tym, jak zostałam zdradzona w poprzednim związku, nie mam za grosz zaufania do ludzi. No i wiele osób mnie określa, jako kobiete z "pazurem". Mają oczywiście rację, bo przez swoją dumę nie jedno straciłam, Owszem, zyskać też zyskałam ale należę do osób, które kochają mieć to, czego chcą. Tak też było w naszym związku, dziś doskonale zdaję sobie sprawę ze swoich błędów. Byłam zaborcza, nie potrafiłam wziąć tego, co mi oferował, wciąż wymagając więcej. A przecież i tak dawał dużo... Gdy straciłam pracę, utrzymywał nasz wspólny dom, robił zawsze to, co kazałam mu zrobić. W końcu zaczął pić, oszukiwał mnie na tym, mówiąc, że nie pił. Rozważałam więc koniec naszego związku, bo uznałam go za alkoholika. Co najlepsze... sama alkoholika z niego zrobiłam w swojej głowie! Wiem, że każdy facet pije, że potrzebuje chwili da kolegów, dla siebie. A on zawsze miał zakaz. Dlatego czasem nie wracał, bo miał dość smyczy. 3 dni temu po pijaku oświadczył, że to koniec. Kolejnego dnia mi to potwierdził na trzeźwo, podając powód, że już mnie nie kocha. Naturalnie wpadłam w załamanie. Wyprowadziłam się, rodzice radzą mi poczekać, że przemyśli. Wczoraj z nim rozmawiałam, bo pomimo rozpadu związku mieliśmy pójść razem na wesele znajomego. Jednak zrezygnowałam. Powiedział wczoraj, że musimy dać sobie czas, że nie jest mu lekko i że nie może powiedzieć, że nie czuje nic ale nie gwarantuje niczego. Postanowiłam urządzić sobie wakacje. Wyjade na 2 tygodnie. Nie pisze, nie dzwonie. Liczę, że może dziś na weselu, gdy będzie tam sam, zda sobie sprawe, że mu mnie brakuję, że przez te 2 tygodnie gdy mnie nie będzie w pobiżu, zatęskni. Ja z doświadczenia wiem, że da się związki uratować, trzeba tylko chcieć. Wiec glowa do góry! Moi drodzy, zarówno kobiety, jak i mężczyźni... Najpierw trzeba odpuścić. Wszystko to, co niedostępne "od tak" jest bardzo wartościowe. Dajcie swoim drugim połówką czas. I choć każda minuta bez ukochanej osoby jest mega ciężka, Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ przyniesie wam to ukojenie. Wyjścia są dwa: albo ukochana osoba zrozumie, że "choćbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym" i zawalczy o to, w co zwątpił a co tak prawdziwie kocha, albo będzie to koniec definitywny, z którego odrzucona osoba będzie musiała się podnieść. Pamiętajcie: jeśli ktoś z nas przejdzie przez te najcięższe chwile, oznacza to tylko jedno: że zasługuję na te najlepsze. A one przyjdą! Z całą pewnością
zacznijzyc21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując