|
Dot.: Podkarpackie dziewczyny -> cud, miód i maliny! czyli Podkarpackie PM-ki cz. IV
u nas to samo. Pamiętam jak w poniedziałek na sali dopiero poczułam te ostatnie dni i ogromny głód, bo z tego wszystkiego jakoś zapominałam w ogóle prawie jeść. Siadłam wtedy na sali, między tym całym jedzeniem i śmieciami i w ogóle bajzlem i wiecie co jadłam? Tak mnie ssało... nie żaden bigos, żadne mięsko ani nic. Mi się chciało lodów - bakaliowych z sosem toffi do końca życia będę pamiętać ten obłędny smak (a może to głód mi go tak spotęgował... ).
|