[Panna Izabela]

Napisane przez asiulek8

Nie zaglądam tu za często. A to wszystko przez pracę... Wracam wykończona, a klienci nawet nie dają chwili wytchnienia. W sumie większość już ogarnięta. Na sali wszystko ustalone, z florystką dekoracje dogadane na nowo. Suknia i garnitur wiszą i czekają .

Ogólny poziom stresu - w ogóle. W sumie bardziej się stresowałam myślą o ślubie jakieś 2 miesiące temu

Oczywiście goście nie dopiszą. Jeszcze przed samym wyjazdem w poniedziałek do hotelu gdzie mamy wesele zadzwoniły dwie osoby, że jednak nie przyjdą. Także wk**** pojechałam załatwiać wszystko i plan stołów się rypnął. A odmówiło strasznie dużo bo ponad 60 osób, z czego połowy obecności się spodziewałam 100%. A w ogóle popisała się strona mojego taty, na jakiejś 25 zaproszonych osób, przyjdą 3!!!
Dzwonił też do mnie mój 4-letni chrześniak czy na pewno będzie mógł podawać obrączki jak mały Bill (z bajki), kochany.

Na tydzień przed ślubem - w domu totalny bałagan - malowanie całego parteru. No i nasz pierwszy taniec leży i kwiczy

Sporo osób odmówiło. Ale u nas też...
co do chrześniaka, chyba pokażę tę bajkę mojemu, żeby niósł obrączki [emoji1]