[undefined90]

Napisane przez helterskelterwerter

niezdefiniowana,
Ten człowiek obijał się miesiącami, więc z dużą dozą prawdopodobieństwa, można uznać, że mobilizująco zadziałała moja reprymenda. Gdybym przemawiał do niego poezją, albo szeptał mu czułe słówka, sądzę, że jego zapał, pozostałby jako zero absolutne. Nie zależy mi, by mówić do człowieka cześć, spotykając go na ulicy. Mogę chcieć czyjegoś dobra, niekoniecznie pragnąc pozostania z nim w dobrych relacjach. O nic się nikogo nie proszę.

Jaka poezja? Nikt Ci nie kazał jechac do niego cytatami z Goethe'go ani nawet głaskac po główce i szeptac czułe słówka, ani prosic aby łaskawie wziął się za siebie. Wystarczyło powiedziec 'gościu, weź się w końcu za siebie, bo tylko potrafisz użalac się nad sobą, skoro nic z tym nie chcesz zrobic, to nie marudź mi więcej, że masz kompleksy na punkcie swojej wagi, bo widzę, że i tak tego nie zmienisz, narazie'. Po prostu uważam, że nazywanie kogoś kupą gówna jest denne. Jedną osobę zmobilizujesz, inna załamie się psychicznie, jeszcze inna zacznie Cię na równi z Tobą wyzywac.
Zwłaszcza, że on wcale nie musi byc 'kupą gówna' za jaką go uważasz. Może i ma kompleksy, może nie ma mobilizacji do działania, ale kompleksy jeszcze nie definiują człowieka. Rozumiem, że Cię to denerwuje, sama miałam kolegę, który skarżył się na to, że jest gruby - nic z tym nie chciał zrobic, miał nadpotliwosc - też nie chciał isc do lekarza, też mnie to niesamowicie denerwowało. Ale za kupę gówna go nie uważam, bo człowiek jest naprawdę wybitnie inteligentny. Może ma swoje wady jak każdy człowiek, ale ma też wiele zalet.
Myślę, że za szybko oceniasz ludzi, na podstawie jakiegos jednego incydentu, wyglądu itp. Jakbyś potraktował człowieka, którego prawie nie znasz, a usłyszałbyś, że nazywa kogoś kupą gówna? Pewnie uznałbyś go za prostaka i kogoś gorszego od Ciebie...