|
Dot.: Zachowania, które bulwersują Was w perfumeriach.
Sieciowe perfumerie maja jedną zasadniczą zaletę - wszystko tam jest dostępne, można swobodnie pochodzić, pooglądać, wypróbować, mimo depczących nieraz za plecami ochroniarzami. W mniejszych, no cóż, wszelkie testery stoją za ladą, o wszystko trzeba z osobna prosić. Dla mnie to sytuacja bardzo niekomfortowa, bo czasem chcę po prostu pooglądać, porównać, zastanowić się... A w małych sklepach zwykle pani oczekuje, że jeśli już coś podała to klient ma to obowiązek kupić. Poza tym zdarza się też "wciskanie na siłę" - "nie ma podkładu x, ale ja pani polecam y, jest..." i tu litania zalet. A ja chcę właśnie x, chciałam się dowiedzieć czy jest i w jakiej jest w danym sklepie cenie. I jestem mało asertywna i wymigiwanie się od narzucanych zakupów jest dla mnie nieprzyjemne.
Poza tym, wydawało mi się, że w mniejszych perfumeriach ceny powinny być choć odrobinę niższe niż w sieciowych, choćby po to, by - z jednak mniejszym asortymentem i dostępnością - móc z nimi w jakikolwiek sposób konkurować. Ostatnio sie bardzo zdziwiłam, chciałam kupić Ninę, sprawdziłam w perfumeriach internetowych, a następnie byłam we właśnie małej perfumerii przy markecie. Weszłam zapytać - i zdębiałam, za 30 ml życzono sobie tam 179 zł, zresztą pani ekspedietka rzuciła tę kwotę tak ironicznym tonem i mocno z góry na mnie spojrzała, że tam już moja noga nie postanie (mimo że kupowalam tam jakieś drobiazgi nieraz). Jako pointę dodam tylko, że tę Ninę kupiłam w Sephorze za 125 zł (bez żadnej promocji).
|