[trammer]

Napisane przez Ma_kota_Ala

Aa, no chyba, że tak. W sumie, to zazdroszczę. Ze mnie nie dość, że się leje, to jeszcze strasznie płaczliwa jestem. I okropnie dużo jem.

Wczoraj pobiegłam, ale nie mam się co chwalić wynikami, bo kompromitacja była. Dziś już jestem po porannym 6w6p i ćwiczeniach na pośladki (ostatnio stwierdziłam, że mam płaskodupie ). Wieczorem też idę pobiegać. Albo cardio w domu, zobaczymy, jak będzie z pogodą.

Widzę, że o ważeniu się rozmawiacie. Ja to się boję wag.

Napisane przez Ziggy_Stardust

Ja też się nie ważę, nie pamiętam, kiedy robiłam to ostatnio. Odkąd odkryłam, że ważąc 57 kg wyglądałam lepiej niż ważąc 52 (w pierwszym przypadku racjonalna dieta+treningi głównie z Jillian, w drugim drastyczne obcięcie kcal + godziny cardio), uznałam, że nie mam ochoty się ważyć, ufam wrażeniom wizualnym i ubraniom.

A jeśli chodzi o okres, to w sumie odkąd jestem na tabsach, nie narzekam. Dużo krótsze są te krwawienia i w większości przypadków nic mnie nie boli. Dlatego nie przeszkadza mi to w ćwiczeniach w najmniejszym stopniu

Tymczasem chyba poćwiczę, choć już miałam myśli typu "a może dzisiaj odpuszczę"

Napisane przez Corii

Ja mam płaskie siedzenie nie od dziś, ale powiem, ze je lubię i nie chce nic zmieniac

A ja mam za to ogromny, odstający tyłek...
Jedyne co mogę robić, to dbać o to, by nie opadł i smętnie nie wisiał
Kiedyś strasznie się go wstydziłam, teraz jakoś pogodziłam, a momentami nawet go lubię

A na wadze też nie pamiętam, kiedy ostatnio stałam... W sumie waga niewiele znaczy, bo jeśli nawet będę ważyła 100kg, a będę wyglądała super, to co z tego??? Jak ćwiczę, ważę nawet i 58 kg, a wtedy wyglądam lepiej, niż jak ostatnio, kiedy po wielkich stresach schudłam do 50 kg... Bardziej cieszą mnie efekty wizualne i ubraniowe - gdy np. portki lepiej leżą