[green way]

Mąż narobił sobie nadziei? A co z Twoimi nadziejami i wiarą w Wasz związek, które runęły gruzem pod tym, co zrobił Twój mąż? Piszesz, że było sielankowo, ale chyba nie do końca, skoro Cię zdradził. Mówi się, że jak ktoś zrobił to raz, to może zdradzić znowu. Mnie zawsze zastanawia w takich przypadkach podejście kobiet, które wolą udawać, że nic się nie stało i żyć dalej z takim człowiekiem, niż zdobyć się na odwagę i budować swoje życie na nowo, z kimś uczciwym i szanującym ich uczucia, kto zasługuje na miłość i zaufanie. Niestety kobiety lubią poświęcać siebie i swoje potrzeby dla dobra innych. Najpierw chłopak, potem mąż, dzieci... Wszyscy od nas czegoś oczekują, mają na nas swoje sposoby, a my dajemy się podejść i nabrać na te sztuczki, bo przecież jesteśmy tylko kobietami, no i kochamy, szkoda tylko, że za bardzo i nie do końca siebie. Powiem Ci tylko tyle, że w takiej sytuacji , w jakiej teraz się znalazłaś wcale nie trudno będzie Wam zejść się ponownie, bo przecież były się napalił, Ty jesteś wyposzczona, a dziecko też się na pewno ucieszy, że wróci stary ład, tylko co w tym wszystkim z Tobą? Bo jak już opadną pierwsze emocje i pojawi się znowu szara rzeczywistość i codzienna rutyna to mogą pojawić się stare problemy, i co wtedy? Pamiętaj, że Twój mąż zawiódł właśnie wtedy, kiedy było Wam najlepiej i wszystko wydawało się idealne. Więc może tak to właśnie działa, że on do życia potrzebuje adrenaliny i dodatkowych wrażeń, a codzienne, zwykłe życie to dla niego nuda? Dlatego z mojej strony odradzam pośpiech i skakanie do tej samej rzeki na główkę, bez przemyślenia tego wszystkiego. I bezwględnie przed podjęciem decyzji zalecam terapię rodzinną, to na pewno pomogłoby Ci zrozumieć siebie, tą całą sytuację i poznać lepiej Twojego byłego męża, którego chyba jednak nie do końca znasz i rozumiesz. No i terapia mogłaby pomóc Twojemu byłemu dojrzeć do roli męża i ojca, oczywiście jeżeli on tego naprawdę chce i jest gotów podjąć wyzwanie. Ja bym jednak była bardzo ostrożna w podejmowaniu takiej ważnej decyzji. Powodzenia