moja kolezanka uzywa za duzo soli do kazdej solnej potrawy, wiekszosc ludzi mysle ze miesci sie w granicach do 5 g na dzien a ona jakbym miala na oko przeliczac moze nawet zuzyc okolo 15-20 g na dzien.
Mnie po takiej ilosci szczypal by jezyk caly przwod pokarmowy i mialabym zdarte podniebienie na 100%
JAk idziemy razem do restauracji i widze jak robi sobie na kazdym daniu solna pierzynke i ze smakiem to zjada to mi sie niedobrze robi..
ale do sedna
Teraz od 3 dni skarży mi się ze żołądek ją
boli, i ja jej na to w końcu "ze no tak to jest jak sie pol kilo soli w tydzien zużywa....
" to
bylo w takiej formie zartobliwo zlośliwej, chcialam jej dac do zrozumienia ze to moze byc winowajca , ze to jest szkodliwe i nie powinna tak robic. To sie oburzyla ze co ja mowie ze w takim razie ja nie wiem ile to jest poł kilograma soli i ze ona nawet w miesiac tyle nie zużyje -.-
mysle ze nie do konca mnie zrozumiala, tylko jeszcze mi dowalila ze ja nie znam sie na gramach i jakies glupoty jej gadam
I chcialabym sie upewnic czy mozna to ujac w sarkazm, czy bardziej aluzję?Czy to i to ?
Czy cos innego ? hmm
nie chce mi sie tego jej tlumaczyc wolalaym to ujac jednym slowem co mialam jej do przekazania