Drogie Wizażanki,
piszę z drugiego konta bo nie chcę być kojarzona negatywnie później z tym wątkiem... w każdym razie,
Jestem z chłopakiem od 2 lat z kawałkiem. Jest on moim pierwszym chłopakiem (mamy oboje po prawie 22 lata). Wcześniej spotykałam się z różnymi chłopakami, miewałam wiele randek, ale nigdy to nie było to.
Bardzo kocham mojego TŻ, wydaje mi się, że tworzymy naprawdę zgrany, szczęśliwy związek, pełen zrozumienia i wzajemnego wsparcia. Pomieszkujemy razem od roku (w trakcie roku akademickiego) i był to naprawdę dobry czas, mogliśmy się jeszcze lepiej poznać, znamy swoje nawyki, wady i jakoś nam się układa.
Jednak nachodzą mnie często takie myśli, takie uczucie jakby niespełnienia. Złapałam się na tym, że zaczynam zazdrościć znajomym, koleżankom tego, że się z kimś rozstają (!). Może nie do końca tego dokładnie, ale tego, że mają doświadczenie, porównanie jak to jest być z kimś innym, poznają różne charaktery.
Pewnie zaraz część z Was będzie mnie krytykować za takie myślenie, bo przecież jestem szczęśliwa to czego więcej chcę..
Ale serca nie oszukam. Mimo, że go kocham, chcę z nim tworzyć przyszłość, założyć rodzinę, to czuję to co czuję.
Mam wrażenie, że będę żyła z tym uczuciem, że coś w życiu przegapiłam, że z czegoś nie skorzystałam, nie zaszalałam, nie poznałam kogoś, nie będę znała uczucia rozstania i zakochania się drugi raz, nie będę miała żadnego porównania w życiu seksualnym. Wiem, że dla pewnie większości z Was brzmi to nienormalnie i możecie powiedzieć, że jak tak mi to przeszkadza to mogę sobie znaleźć innego chłopaka, ale tak czuję i nie potrafię się tego wyprzeć.
Czasem przeraża mnie ta stabilizacja, spokój, poczucie bezpieczeństwa, życie z jednym i tym samym mężczyzną od początku do końca.
Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez TŻ, a z drugiej chciałabym spróbować życia z kimś innym, bo brakuje mi tego, co miało większość z kobiet.
Nie powiem mu przecież"hej, rozstańmy się na 3 m-ce. ja w tym czasie pobędę z kimś innym, zdobędę doświadczenie, zobaczę jak to jest, będę miała porównanie. A potem znowu będziemy razem." A czasem tak właśnie bym chciała.
Nie powinnam tak mówić, bo przecież go kocham. Powiecie: jesteś niedojrzała i tak naprawdę nie kochasz go wystarczająco mocno. Ale to nieprawda. Kocham go, ale cały czas jest to 'ale'. A może nie wiem jak to jest kochać mniej lub bardziej, bo tylko jego kochałam. Ale miłość to miłość. Dla mnie nie ma mniej lub bardziej. To jedno uczucie. Albo się kocha, albo nie.
Przez to, że nie miałam wcześniej nikogo jestem strasznie zazdrosna o jego życie przede mną, o jego dwie ex, szczególnie o ostatnią, z którą był długo i która była też jego pierwszą partnerką seksualną.
Zadręczam się oglądaniem jej zdjęć, chociaż wiem, że nie powinnam tego robić, ale nie umiem się tego wyzbyć i niemalże codziennie zaglądam na jej konto i patrzę czy nie ma nic nowego, jestem zła, że ułożyła sobie życie, a nawet jej nie znam i nie powinnam tak myśleć, przecież każdy ma prawo do szczęścia.
Niektórym wydaje się to piękne, pierwsza miłość i od razu na całe życie. A mnie to martwi.
Nie wiem czy któraś z Was to zrozumie i będzie w stanie mi coś na to powiedzieć.
Tłumiłam to w sobie bardzo długo i potrzebowałam to w końcu z siebie wyrzucić.
