Żel Skinoren - bialy, konsystencja fluidu, szybko się wchłania. Wsmarowywanie wymaga trochę cierpliwości, nie ma lekko. Nie smuży za to i nie pobiela.
Krem Skinoren - biała emulsja, trzeba się trochę napracować, żeby wsmarować tyle, ile trzeba... Smuży, potem zastyga na twarzy.
Acne-Derm krem - pamiętam go najsłabiej (używałam dawno temu). Pojawiały się białe smugi przy wsmarowywaniu. Aplikacja pracochłonna. Nie potrzebowałam dodatkowych nawilżaczy, pokrywał twarz tłustawą "maską".
Pozostałych nie znam.
Skuteczność tych trzech - nie jestem w stanie dokonać miarodajnego porównania

Kondycja cery i "okoliczności przyrody" są zmienne.
Efekt rozjaśnienia i wyrownania kolorytu jest widoczny u mnie już po kilku aplikacjach. Pory ściągnięte, faktura skóry z czasem ulega wygładzeniu. Jest lepiej, ale zaskórników nie udało mi się pozbyć. Zdarzało się pogorszenie cery, mniejsze albo większe, stan zapalny.
Trochę, w miarę używania. Jest to też zależne od warunków (kaloryfery, zimny wiatr etc.). Do opanowania.
Z tym, że jak stosuję tylko raz dziennie z powodów technicznych. Prawdopodopodobnie skuteczność takiej "terapii" jest mniejsza.
Mazanie jest zwyczajnie zbyt czasochłonne. Poza tym staram się sięgać po coś przeciwstarzeniowego.