tarczyca a problemy z zajściem w ciążę
Nie zabiezpieczam się już od 3,5 roku, miałam krótki okres chęci posiadania potomstwa, ale okazało się, że to u mnie nie takie łatwe. Wykonałam trochę badań i zatrzymało się na zbyt wysokiej prolaktynie (ok 40-45), na co brałam Brmergon, który świetnie ją zbijał, ale efektów oczywiście nie było. Dużo się pozmieniało u mnie w życiu i odłożyłam posiadanie potomstwa na później (albo w ogóle). W międzyczasie badałam też TSH i było 3 (normy na wydruku od 0,4-6,0), ale moja ówczesna ginekolog jakoś to olała. Ja zresztą też, bo nie zależało mi już na ciąży. Mimo regularnego współżycia do tej pory nie zaszłam w ciążę - mąż ma wyniki w normie, a ja poza hormonami, nie wykonywałam ani drożności ani bardziej specjalistycznych badań. Ostatnio jednak moja koleżanka, mająca problemy z tarczycą (Haschimoto) i z zajściem też, powiedziała mi, że moje TSH to jest za wysokie jeśli chciałabym zajść w ciążę i że musiałabym zrobić cały profil tarczycowy i USG bo może mam niedoczynność... Z objawami jak to z objawami, część widzę u siebie, ale jak to wszystkimi chorobami - zawsze coś można do siebie dopasować...
Nurtuje mnie pytanie, czy faktycznie TSH 3 prz normie do 6-ciu może sugerować niedoczynność. I czy jeśli brałabym Bromergon na utrzymanie prolaktyny w ryzach, czy ta tarczyca (ewentualna jej niedoczynność) faktycznie mogłaby mi uniemożliwiać zajście w ciążę? Pytam z ciekawości, bo wiem, że niejedna z Was robiła różne badania i może coś może na ten temat powiedzieć. Jeśli zdecyduję się na dalszą diagnostykę, bo powróci temat dziecka, z pewnością pierwsze kroki skieruję do endokrynologa...
|