Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Sierpniowe maluchy opuszczają brzuchy. Mamy sierpniowe 2014 część VI
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2014-08-19, 15:09   #3744
gosia3103
Zakorzenienie
 
Avatar gosia3103
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 374
Dot.: Sierpniowe maluchy opuszczają brzuchy. Mamy sierpniowe 2014 część VI

Cytat:
Napisane przez mysia111 Pokaż wiadomość
Czyli widzę ze z babcią bez zmian.
Dużo cierpliwości zatem życzę

I fajny tekst o marchewce wymyśliła. Z pewnościa po kilkudziesieciu latach ścierania marchewki zapomniała
No cóż, nic innego nie udało się jej wymyślić ;-)

Cytat:
Napisane przez ButterBear Pokaż wiadomość
No właśnie nie umiem tego zmienić.
Bo tam trzeba wpisać nr karty, a mi wyskakuje, że taka karta jest już zarejestrowana.... Nie wiem, jak to zmienić


Gosia, czyli babcia bez zmian Ehhh..
Ja się użeram z ojcem. Przyłazi mi i mnie wkurza tylko tekstami w stylu 'ona jest głodna!' albo 'uważaj, przytniesz jej nogę guzikiem' mam wtedy ochotę mu walnąć!
W niedzielę w szpitalu mama pisze sms jak dzień minął, więc piszę że dobrze, grzeczna, że coraz lepiej nam idzie karmienie. A ona mi na to 'poproś panią od laktacji żeby Ci pokazała jak przystawić do piersi'...
A dziś poszliśmy z mężem na pierwszy spacer z małą. To przed wyjściem usłyszeliśmy od babci, że chyba za wcześnie (aż się zastanawiałam, czy przypadkiem jej o godzinę nie chodzi). Wzięliśmy cieplejszy kocyk na wszelki wypadek i mąż go zarzucił na wózek, bawiąc się w akuku. To po powrocie usłyszeliśmy że jak chcę wózek zakrywać to mam brać pieluszkę tetrową bo przez taki kocyk to nie oddycha i że mamy ostrożniej wózek prowadzić bo tam kamienie a ona taka malutka! Myślałam, że uduszę, ale ograniczyłam się do stwierdzenia że nikt jej tymi kamieniami w głowę nie rzuca...

Cytat:
Napisane przez ButterBear Pokaż wiadomość
Kochana, ja miałam takie myśli czasem. I nie wyrzucaj sobie tego, to normalne, bo to ogromna zmiana w życiu! Takie wątpliwości są normalne!

Teraz mam myśli raczej na zasadzie, że już nie mam swobody w robieniu pewnych rzeczy, że nie wszystko można itp... ale już w szpitalu siedziałam nad swoim dzieckiem i lałam na nią łzami wzruszenia i gadałam do niej 'ale mamusia Cię kocha, jak mogłam mysleć, że będzie inaczej, jesteś najkochańsza, mogłabym Cię urodzić raz jeszcze, chociaż tak bardzo bolało'
Ajj jakie to piękne

Cytat:
Napisane przez lilka_vanilka Pokaż wiadomość
Tez tak miałam. Zresztą juz tu pisałam, ze nie chciałam dziecka. Jestem egocentryczką. A z dzieckiem juz jestem nieważna. Teraz ono się liczy. Po porodzie stwierdzam, ze jeśli ktoś naprawdę nie chce dzieci, to nie powinien ich miec. Nie zalała mnie fala miłości, nie mam objawów odpieluszkowego zapalenia mózgu ;-) i jestem orzerażona, że Kostek będzie już na zawsze w moim zyciu, zawsze będę mamą. Oczywiscie jest fajny, cieplutki i ładnie pachnie, ale będzie rósł, a wraz z nim ilosc zagrożeń, zobowiązań i wydatków.
Gdybym była facetem, to juz dawno bym się spakowała i uciekła ;-)


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Lilka, ale wcale nie jest powiedziane, że ta fala miłości Cię jeszcze nie zaleje często tak się dzieje, że miłość rodzi się z czasem
Cytat:
Napisane przez patrycja19894 Pokaż wiadomość
Opis porodu.

Wiec tak jak bylo to zaplanowane, wstawilam sie o 7.30 w szpitalu, lezalam z druga dziewczyna, ktora tez miala planowana cc. Najpierw przyszla polozna, zmierzyla cisnienie, temperature i nas zostawila. Nastepnie mialam wywiad z anestezjologiem, bardzo mily lekarz, mial ok 30-35lat. Wszytsko na spokojnie wyjasnil, opowiedzial jak to bedzie wygladalo, kazal sie uzbroic w cierpliwosc, bo wezma mnie jako druga miedzy godzina 10 a 12. Ok 9.30 przyszla lekarka z USG i dokladnie sprawdzila ułozenie dziecka, balam sie przez chwile, ze maly sie obrocil i wysla nas do domu, ale jednak nie Przed 11 dostalam boli, mialam regularne skurcze co 8min, byly dosc slabe, ale zdarzylo sie, ze sie zwinełam w kłębek na kilka sekund.
Wybila 12 ! Zaprosili nas do sali gdzie czekało na nas 7 osob, Tz w tym czasie poszedl sie przebrac, a lekarze zaczeli sie po kolei przedstawiac. Nastepnie glosno mowili po co tam są, co kto będzie robił, jakie zadania na dziś itp, itd. Wrocił tż, zaproponowali, że zrobia nam jeszcze zdjecie i poszlismy na sale operacyjna.
Tż siedział na krzesle w kącie, a ja na łóżku, asystentka ze mna rozmawiala, zagadywala, usmiechala sie, a mi w miedzyczasie podlączali kroplowki. Poprosiłam o małą blizne Lekarze zaczeli się smiać po czym stwierdzili, że jestem slim wiec blizna bedzie mała i ładna Anestezjolog znieczulil okolice kręgosłupa, nic nie bolało, zastrzyk w kregoslup rowniez nie, poczulam tylko mocny ucisk, bardziej dyskomfort jak bol. Polozyli mnie na lozku, przekrecali lozkiem raz na prawo, raz na lewo, aby znieczulenie sie rozlało rownomiernie. Nastepnie lekarz kilka razy sprawdzal zimnym plynem czy zastrzyk dziala, najpierw na reku, a pozniej na nogach i brzuchu. Tz juz siedzial przy mnie. Zaczeło się! Nie wiem kiedy co robili, uslyszalam tylko odsysanie wód, lekkie uciskanie brzucha..zapytali tż czy chce zobaczyc jak wyciągają małego, wstał więc.. zobaczył dupke Tobiego i to jak go za nią wyjeli. Usłyszałam głośny krzyk i ujrzałam małego nad sobą. Łzy same płyneły, zabrali go do zważenia obok, tż nie wiedział czy ma zostać ze mna czy do niego iść, więc go wygoniłam. Mały się darł na całą sale a lekarze bili brawa, że silny, zdrowy chłopak. Za chwilke mi go przynieśli, zapytali czy chce go "skóra do skóry" więc go wyjeli z ręczników i położyli na mnie. Najpiękniejsze uczucie !! Mały odrazu szukał piersi.. ! O 12.39 go wyjeli, a o 13.10 juz byłam na sali obok gdzie przez ok 30min mnie monitorowali. Tam tez dostałam napić się wody.. nastepnie przyszło dwóch panów i zawieźli mnie na sale przy recepcji, leżałam z jedną dziewczyną. Tam zaczął się dla mnie horror, znieczulenie spowodowało swędzenie..swędział mnie nos, wargi, uszy, oczy..cała twarz, plecy, brzuch..dosłownie wszystko. Dostałam tabletke. O 17 zjadłam obiad oraz lody na deser Co godzine do rana mierzyli mi temperature, cisnienie oraz puls.
Nastepnego dnia po 9 wyjeli mi cewnik, kazano wstac i usiąść na fotelu, o 10 przyszedl Tż, chciałam iśc po prysznic wiec przeniesli mnie do pokoju jednoosobowego z łazienką, gdzie już czułam się swobodnie.
W sobote dostałam wypis i dokladnie o 12.50 wyszliśmy ze szpitala. Mineło dokladnie 48h.
Tak jak juz mowilam, taka cesarka to marzenie, caly czas sie usmiechałam, anestezjolog sie dziwil i pytal z czego sie smieje, byl dumny, ze to jego zasluga, bo dostalam dobre dragi Tż zapytał skąd je bierze i poprosił numer dostawcy Także wszystko było na wesoło.
Teraz po 4 dniach czuje bol mieśni jak wstaje i siadam, ale mysle ze to glownie przez to, ze mało leże i co chwile chce cos robic. Wczoraj chciałam juz prasowac pieluchy, ale pukłam się w głowe
Fajnie że tak dobrze to wspominasz szkoda tylko tego swędzenia ale widocznie nie można mieć wszystkiego ;-)
__________________
http://maleslodkosci.blogspot.com/ zapraszam do kuchni
a tu inne moje dzieła https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...9#post40551899
gosia3103 jest offline Zgłoś do moderatora