Sweet dziekuję

Kochana jest. Uratowaliśmy jej życie. Jej i jej braciszkowi. Sąsiadka dokarmiała bezdomne koty mieszkające w pustostanie. Wiedzieliśmy, że jedna z kotek urodziła małe. Sąsiadka zaniepokoiła się, gdy przez kilka kolejnych dni kocia mama się jej nie pokazała (maleństwa nigdy nie wychodziły z pustostanu bo były bardzo młode). Gdy ta sasiadka weszła do tego budynku okazało się że siedzą dwa małe szkraby... nad ciałem matki. Jakiś zwierz ją zagryzł

Wzięła te maluszki do domu. Ale miała już swojego kocura i ten nie akceptował ich. Musiała im znaleźć dom.
My je wzięliśmy... tzn dziewczynkę my a chłopca teściowe. Oba są takie kochance ze szok

Początkowo było ciężko, bo nie były samodzielne. Ani same nie jadły, ani nawet nie umiały się załatwić. Miały niespełna 4 tygodnie. Więc tak na prawdę to czekała je pewna śmierć bez mamy.
Nasza Buba bardziej zachowuje się jak pies a nie kot... np. aportuje papierki po cukierkach
Powiem Ci, że początkowo łapała je, bawiła się nimi aż zamęczyła i zostawiała. Potem mąz chodził i sprzatał. Tak samo było z wróbelkami. Lecz teraz ma fazę, że wpada z taką żywą do domu, kładzie człowiekowi pod nogami i dopomina się pogłaskania

Oj oby mi kuny nie przytargała z tej miłości bo aż tak dużego słoika nie mam

[COLOR="Silver"]