Dot.: nie wiem juz co robić :(
Nie wiem jak tam Twoj TZ, jednak znam podobne sytuacje od innej strony. Za czasow bylego zwiazku to musialem sie meldowac smskiem co robie po pare razy dziennie. Partnerka tez czesto smsowala. Poczatkowo nie bylo to problemem, milego smska albo dwa mozna wyslac. Problem pojawial sie jak bylem bardzo zajety, pozatym musze napisac ze na codzien mam bardzo nudne zajecie, najgorsze z najgorszych - programista... Do tego jak juz zaczne cos robic to bardzo nie lubie jak mi sie przerywa i tak potrafie spedzic caly dzien az nie skoncze danego etapu pracy. Najgorsze byly pytania w stylu "co porabiasz?". "o czym myslisz?" itp. Coprawda nigdy sie nie zdarzylo abym sie nie odezwal przynajmniej raz dziennie, jednak niekiedy czulem sie poirytowany przymusem odpowiadania. Spowodowane bylo to tym ze na pytanie "co porabiasz?" nie moglem odpisac "to samo co wczoraj, przedwczoraj i miesiac temu...", poprostu nie dzialo sie nic nowego, ciagle niemal to samo. Z czasem z partnerka wymyslilismy prosty sposob, poprostu puszczalismy sobie za dnia czesto sygnalki na komorke. Taka oznaka ze sie mysli o drogiej polowce. Ja bylem zadowolony bo sie od pracy nie odrywalem i nie musialem byc bajkopisarzem 4 razy dziennie aby wykrzesac cos z nudnego dnia, ona byla zadowolona ze czesto o niej mysle.
|