|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 5
|
Kiedy ''nie'' nie jest odbierane jako ''nie''
Z góry przepraszam jeśli jest już podobny temat, ale nie udało mi się takiego znaleźć. Jestem w związku z chłopakiem od prawie dwóch lat. Jest on moim pierwszym.
W łóżku układa nam się☠ponadprzeciętnie dobrze, oprócz pewnej rzeczy. Dużo rozmawiamy otwarcie o tym co lubimy a czego nie, co powinniśmy robić inaczej, ew. fantazje itp i raczej niczego przed sobą nie ukrywamy.
Wie on też, że lubię od czasu do czasu być dominowana w ten sposób, że to on o wszystkim decyduje, ma bardziej zdecydowane ruchy, używa więcej siły, poddusza mnie/ trzyma za ręce/''rzuca'' mną/mocniej złapie za biodra etc, w jakiś sposób ''zmusza'' do tego wszystkiego, bo bardzo mnie to kręci.
Piszę to, bo wydaje mi się że może mieć to powiązanie z moim problemem.
Ma się to tak, że kiedy ja mam ochotę a on nie, to nic z tego, po prostu kiedy on się zorientuje do czego dążę, mówi mi że dzisiaj nic z tego i sobie odpuszczam. Jednak kiedy to on chce a ja nie, on będzie tak długo próbował aż ja będę miała dość i się mu ''dam''. Mogę mówić nie ile razy chcę, że jestem zmęczona, że nie mam ochoty, że po prostu nie teraz, a on i tak nadal będzie robił wszystko żeby dostać czego chce. Nie jest agresywny, zły, nic z tych rzeczy, ale po prostu nie przestaje mnie łapać po całym ciele, całować etc i robić wszystkiego żeby ''mi się zachciało'', ale jednak nadal jest to wbrew mojej woli. Mówiłam mu o tym wiele razy, ale on zawsze mówi, że on ''umie zrobić żeby mi się zachciało'' i nadal swoje. Takie sytuacje nie zdarzają się☠często, bo to zazwyczaj mi się bardziej chcę od niego. Pamiętam pierwszą taką sytuacje, byłam bardzo rozczarowana, bo naprawdę miałam nadzieje że weźmie ''nie'' za ''nie'' i na tym się skończy, ale się myliłam (tym bardziej biorąc pod uwagę pewną sytuacje z mojego dzieciństwa o której on dobrze wie, ale nie chcę w to tutaj wnikać).
Kilka miesięcy temu kiedy znowu była taka sytuacja, wtedy tego dnia z x powodu leciała mi krew (regularnie biorę tabletki anty) i powiedziałam mu że nie chcę ''krwawego seksu'' i nic z tego, ale on jednak nie ulegał i nadal próbował. Zdenerwowałam się, wstałam z łóżka (to był poranek) i zaczęłam się ubierać. Tego dnia po raz pierwszy zobaczyłam go zdenerwowanego. Miał do mnie o to żal i mieliśmy po tym małą sprzeczkę. Poszłam do kuchni, a jakieś pół☠godziny po tym podszedł do mnie i zaczął przepraszać, że wie że zrobił źle i że źle mu z tym. Potem dowiedziałam się że ta krew to jednak nie była ''zwykła'' krew, ale że poroniłam...
Od tego czasu była może jedna, maks dwie takie sytuacje, ale piszę o tym, bo kilka dni temu znowu się to powtórzyło. Wróciłam do domu bardzo zmęczona i po prostu chciałam chwilę odpocząć zanim zajmę się za obowiązki, ale on jednak znowu swoje i dostał swoje...
Poza tym układa nam się☠bardzo dobrze i w łóżku i poza nim, dlatego tłumaczę to sobie tym, że on może odbiera to jako część tego że może mnie zdominować (co on sam mówił że lubi), ale jednak w tych przypadkach tak nie jest. Wydaje mi się, że tak samo jak on ma prawo odmówić, tak samo mam i ja, ale wychodzi na to że ja go jednak nie mam, bo w końcu on i tak dostaje swojego, nawet jeśli zabieram jego ręce ze mnie i mówię stanowcze nie. Rozmawiałam z nim o tym, i mówi on wtedy że już tak nie będzie, ale jednak pod tym jednym względem zmiany nie ma.
Nie wiem już co robić dlatego zwracam się do was... zaznaczam, że odejście od niego nie wchodzi w grę. Jeśli to coś zmieni, to dodam jeszcze że ja mam lat 18 a on 20.
|