2014-09-12, 15:08
|
#302
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 43
|
Dot.: No poo - czyli nowa metoda mycia włosów
Wytrzymałam dwa tygodnie no-poo i pękłam :c w październiku spróbuję raz jeszcze, ale jedyne co zauważyłam to:
-dziwna "nadwrażliwość" cebulek 
-masowy wypad włosów
-suchość końcówek (no-poo moim zdaniem nie zmyje odżywek, a moje końcówki rozjaśniane źle znoszą ich brak, chociaż naturalki miały sie dobrze)
-nie potrafię dociążyć włosów :c
Najlepiej myła glinka czarna z mydlnicą, wytrzymywała jakby 3 dni, bo reszta standardowo jak u mnie, 2 dni ale czasem niepełne. Sama mydlnica okej, zioła indyjskie niedomywają + śmierdzą, aleppo robi mi masakrę na długości.
Włosy migrują w zastraszającym tempie... ale to nie musi być wina akurat mycia tylko mojego hulaszczego wakacyjnego życia.
Mam pytanie, czy ktoś używał ziół takich jak Shikakai? Czy robił z nich "herbatkę" do płukania? Czy raczej pastę? Czy przed użyciem zostawiałyście je do stania? Czy na głowie trzymałyście je długo?
Ja mam zioła marki Hesh i teoretycznie nie musze odstawić przed użyciem i nie muszę trzymać wiecej niż 5-10 minut ale niektórzy odstawiają na noc a na głowie trzymają ponad 30 min.
Od 5 października próbuje no-poo od nowa, po wyjeździe wakacyjnym. Musze zużyć moje dobre kilo zioł indyjskich wszelkiego rodzaju
|
|
|